czwartek, 24 listopada 2016

Rozdział 9

-Sebastian możemy porozmawiać?- zapytał siadając obok syna
-O czym?- burknął chłopiec
-O tym, że już zapomniałeś o mamie i pocieszyłeś się inną!
-Sebastian jesteś już duży dlatego chcę porozmawiać z Tobą jak z mężczyzną.- zaczął Krzysiek jeszcze raz
-Mów.- odparł obojętnie
Libero wziął kilka głębokich wdechów próbując zyskać na czasie. Z jednej strony chciał zrzucić z siebie ten ciężar kłamstw, a z drugiej bał się reakcji syna.
-Wiesz. Czasami tak jest, że człowiek raz skłamie i później popada w tzw. lawinę kłamstw. Kłamie coraz częściej i coraz trudniej mu wyplątać się z tych kłamstw.
-Do czego zmierzasz?- zapytał chłopiec kompletnie nie rozumiejąc słów ojca
-Do tego, że okłamałem Ciebie i Dominikę w pewnej sprawie.- powiedział to tak cicho, że nie miał pewności czy Sebastian go usłyszał
Syn spojrzał na niego z lekkim wyrzutem, a on natychmiast skulił się w sobie. Mężczyzna przed dłuższą chwilę zbierał myśli nie wiedząc jak ma zakomunikować chłopcu, że jego mama już nigdy nie wróci.
-Wasza mama już nie wróci.- rzucił krótko przygotowując się na atak ze strony Sebastiana, który nastąpił zgodnie z jego oczekiwaniami
-Jak to nie wróci?! Przecież mówiłeś! Obiecywałeś!- zaczął krzyczeć chłopiec próbując opanować płacz
-Sebastian!- podniósł głos, a syn natychmiast zamilkł
-Nie wiedziałem jak mam wam powiedzieć, że wasza mama umarła.- usprawiedliwił się
-Ale za to wiedziałeś jak wmawiać nam kolejne kłamstwa! Jak zapewniać Dominikę, że mama niedługo wróci?!
-Synu postaraj się mnie nie zrozumieć.- poprosił przybity
-Nie. W tej chwili Cię nienawidzę i nigdy Ci tego nie wybaczę.
-Sebastian…
-Wyjdź stąd! Nie chcę na Ciebie patrzeć! Brzydzę się Tobą!
Krzysiek spuścił bezradnie głowę i wyszedł z pokoju syna. Mężczyzna skierował swoje kroki do salonu. Z barku wyjął butelkę Jacka Danielsa i wziął duży łyk. Ostry alkohol natychmiast podrażnił jego przełyk, ale wcale się tym nie przejął. Wziął następny haust i jeszcze jeden po czym nie licząc kolejnych łyków opróżnił całą butelkę. Ledwie stojąc na nogach doczłapał się na kanapę i chwycił komórkę. W głowie już mu dawno szumiało, a obraz był kompletnie zamazany. Mimo wszystko jakimś cudem udało mu się wybrać numer Weroniki.
-Krzysiek coś się stało?.- po drugiej stronie rozległ się zmartwiony głos kobiety
-Weronika.- wybełkotał
-Ty jesteś pijany?!- wykrzyknęła
-Wypiłem tylko kropelkę.
-Krzysiek co się stało?- ponowiła swoje pierwsze pytanie
-Powiedziałem Sebastianowi prawdę, a on mnie znienawidził.- odparł płaczliwie
-Krzysiek nic nie rób. Podaj mi swój adres. Za raz u Ciebie będę.
-Nie, nie przyjeżdżaj!- zaprotestował stanowczo
-Nie waż się ze mną kłócić! Dawaj adres!
Libero resztkami sił podyktował Weronice swój adres i zakończył połączenie.
Kobieta zaraz po rozmowie z Krzyśkiem poszła zbudzić córkę. Dziewczynka marudziła trochę, ale ostatecznie zgodziła się zostać u sąsiadki. Pani Małgosia bardzo się zmartwiła na ich widok, ale bez jakichkolwiek problemów obiecała, że się zajmie małą. Weronika wsiadła do samochodu i pognała do siatkarza. Chociaż rozmawiali ze sobą zaledwie paręnaście sekund to kobieta i tak wiedziała, że coś złego stało się z libero. Po kilkunastu minutach Magierska dotarła na miejsce. Weronika zapukała w drzwi nie chcąc obudzić dzieci. Niestety pomimo odczekania dłuższej chwili nikt się nie zjawił. Kobieta wyjęła z torebki komórkę i wybrała numer siatkarza. Mężczyzna nie odebrał od razu, a kiedy to zrobił ledwie kontaktował.
-Krzysiek. Jestem pod Twoim domem.- zakomunikowała
-Mówiłem Ci, że miałaś nie przyjeżdżać.
-Owszem, ale nie powinieneś być sam w takim stanie. Zwłaszcza, że mieszkają z Tobą małe dzieci.
-Dzieci, które mnie nienawidzą.- podsumował smutno
-Postaraj się zrozumieć Sebastiana. Właśnie się dowiedział, że jego mama już nie wróci. To był dla niego szok.
-Jeśli powiedziałaś to co chciałaś to teraz możesz wracać do domu.
-Nie zamierzam nigdzie wracać.- oznajmiła hardo
-Jeśli w tej chwili mi nie otworzysz to wyważę te cholerne drzwi!
Libero natychmiast się rozłączył, a kobieta pomyślała, że w ten sposób chce jej dać do zrozumienia iż ma tę całą jej gadkę w głębokim poważaniu. Po chwili jednak drzwi się uchyliły i Weronika po raz pierwszy w życiu zobaczyła dosłowny wrak człowieka.
-Krzysiek!- wykrzyknęła po czym nie panując nad tym co robi mocno przytuliła mężczyznę
Zaskoczony siatkarz odwzajemnił jej uścisk i zaczął cicho szlochać. Jeszcze parę dni temu myślał, że powoli wychodzi na prostą, ale dzisiaj się przekonał, że tak naprawdę nadal stoi w miejscu.
-Ci… Wszystko będzie dobrze.- zaczęła do niego przemawiać uspokajającym głosem
-Nie dam rady. Nie poradzę sobie.- bełkotał
-Krzysztof!- krzyknęła próbując przyprowadzić go do porządku
-Przestań się nad sobą użalać i weź w końcu w garść!
-Ty nic nie rozumiesz! Ty…
-Tylko mi nie mów, że nie wiem co to znaczy stracić kogoś bliskiego!- zareagowała ostro
-Też straciłam męża! Również okłamuję swoją córkę! Więc mi nie mów, że nie wiem co czujesz. Bo Cię rozumiem jak nikt inny.
Mężczyzna odsunął się od Weroniki i spojrzał na nią z niedowierzaniem.
-Daruj sobie tandetną, przepraszającą gadkę.- powiedziała zanim zdążył się odezwać
-Lepiej wejdźmy do środka bo zaraz się rozchorujesz na tym zimnie.
-Wszystko mi jedno.- wymamrotał
-Żadne wszystko mi jedno! Masz dwójkę dzieci, którymi musisz się zająć! Ma wspaniałych rodziców, którzy zawsze Ci pomogą, masz przyjaciół i kolegów z drużyny, na których zawsze możesz liczyć i w końcu masz mnie. Może znamy się dość krótko, ale nie potrafię Cię zostawić. Wiesz jak bardzo się zamartwiałam po Twoim telefonie. W głowie układałam już najczarniejsze scenar…- nie dokończyła ponieważ Krzysiek biorąc ją z zaskoczenia wpił się w jej usta
Kobieta wiedziała, że to wszystko przez alkohol. Że na trzeźwo na pewno by się tak nie zachował, a jednak oddała ten pocałunek. Gdzieś w jej podświadomości czaiła się myśl, że właśnie zdradza Artura, ale prawie natychmiast ta myśl została zastąpiona inną. Artur bardzo ją kochał i z pewnością chciał, aby była szczęśliwa. Po chwili jednak Magierska otrzeźwiała i odepchnęła od siebie libero. Siatkarz spojrzał na nią zmieszany.
-Co nie jestem nim?!- warknął
-Kim?
-Twoim zmarłym mężem.- doprecyzował
-Krzysiek o co Ci chodzi? Ty niedawno pochowałeś żonę, a ja męża. To nie właściwe.
-A co jest właściwe?! Życie pod kloszem?!
-Proszę Cię wejdźmy do środka. Jestem bardzo zmęczona.
Mężczyzna w końcu przepuścił kobietę i ruszył za nią. Po chwili jednak Krzysiek stracił równowagę i zaliczyłby bliskie spotkanie z podłożem gdyby Weronika nie złapała go w ostatniej chwili.
-Chodź zaprowadzę Cię do sypialni. Gdzie jest Twój pokój.
-Ostatni na prawo, na pierwszym piętrze.- odparł z wyraźnym wysiłkiem
Kobieta jęknęła na myśl, że będzie musiała jakoś wtaszczyć mężczyznę po schodach. Libero próbował jej pomóc. Niestety ledwie stał na nogach pomimo oparcia Magierskiej i barierki.
-Ciocia?- u szczytu schodów zjawiła się zaspana Dominika
-Idź spać kochanie. Wszystko dobrze.- zapewniła ją natychmiast nie chcąc, żeby dziewczynka oglądała swojego ojca w takim stanie
-A dlaczego tatuś tak dziwnie chodzi?
-Skręcił sobie kostkę.- wymyśliła na szybko
-Dominika idź spać bo jutro nie wstaniesz do szkoły.
-Dobranoc ciociu, dobranoc tatusiu!- krzyknęła mała Ignaczakowa i zniknęła za drzwiami swojego pokoju
Jedynie odpowiedziała jej Weronika ponieważ Krzysiek dostał potwornych mdłości i bał się otworzyć buzię. Wymęczona kobieta zaprowadziła mężczyznę do jego sypialni. Libero od razu rzucił się na łóżko po raz kolejny trzęsąc się z tłumionego wewnątrz szlochu. Weronika przysiadła na skraju łóżka i pogłaskała go po policzku, a następnie zaczęła przeczesywać jego włosy.
-Śpij już.- wyszeptała
-Jak się obudzisz nadal tu będe.
***
W ponad tygodniu jest dziewiątka. Dzisiaj troochę tak dramtycznie, ale mam nadzieję, że się spodoba. Pozdrawiam! Dobrej nocy! Do next! :)

2 komentarze: