poniedziałek, 14 listopada 2016

Rozdział 8

Po paru minutach kelnerka przyniosła ich zamówienie, a Anastazja natychmiast zabrała się pałaszowanie pizzy.
-Kochanie poczekaj chwilę. Pizza jest na pewno jeszcze gorąca.- powiedziała Weronika do córki
-Ale ja jestem bardzo głodna!- pożaliła się dziewczynka
-Anastazja przestań bo zaraz ludzie pomyślą, że Cię głodzę.
-Głodzisz?- mała Magierska spojrzała skonfundowana na mamę
-To znaczy, że nie daję Ci jedzenia.
Dziewczynka zrobiła niezadowoloną minę, ale ostatecznie zastosowała się do polecenia kobiety. W trakcie kolacji dzieci były zajęte sobą, a Krzysiek wciągnął Weronikę w niezobowiązującą rozmowę.
-To powiadasz, że kiedyś grałaś w siatkę.- powiedział zdziwiony
-Tak. Akurat byłam w tym wieku, że szukałam własnej drogi. Nigdy nie było u mnie czegoś takiego, że od początku wiedziałam kim chcę być w przyszłości. Najpierw miałam zostać lekarzem, ale widok krwi przyprawia mnie o mdłości dlatego tak szybko jak wpadłam na ten pomysł tak szybko z niego zrezygnowałam. Później była psychologia, po niej właśnie siatka, a na końcu został instruktor fitness.- wyjaśniła
-Ja w przeciwieństwie do Ciebie od początku wiedziałem, że będę siatkarzem i to nie dlatego, że mój ojciec nim był, ale przez to, że pokochałem ten sport.
-A propos rodziny. Masz bardzo miłych rodziców.- wypaliła i natychmiast ugryzła się w język
-Skąd znasz moich rodziców?- zapytał zdziwiony
-Kiedy naprawiałeś mój samochód ucięłam sobie krótką pogawędkę z Twoim tatą.- odparła próbując brzmieć nonszalancko
-Oj tak! Mojego taty nie da się nie lubić.- podsumował
-Tak samo jak Ciebie.- po raz kolejny rzuciła bezpośrednią uwagę
-Nie wiem jaki jesteś prywatnie. To znaczy domyślam się, ale media kreują Cię na takiego otwartego i pozytywnie zakręconego człowieka.
-Od tamtego feralnego dnia bardzo się zmieniłem.- wyznał smutno po czym dodał
-Już nie jestem tym samym Krzyśkiem co kiedyś. Powiedziałbym, że z Krzyśka stałem się Krzysztofem.
-To zrozumiałe w obliczu tego przez co przeszedłeś.
-Czasami chciałbym wrócić do czasów kiedy byłem małym chłopcem. Wtedy wkurzałem się na upierdliwą siostrę, a teraz z ogromną przyjemnością bym się z nią podroczył.
-Nie myślałeś, żeby ułożyć sobie życie na nowo?- zapytała uważnie dobierając słowa
-Wiem, że dzieci potrzebują w swoim życiu kobiety, ale nie czuję się jeszcze gotowy na tak odważny krok. Najpierw muszę im powiedzieć.
-O czym powiedzieć?- podchwyciła Dominika, a Sebastian spojrzał na ojca z wyrzutem
-Że w weekend wybieramy się do kina.- wymyślił na poczekaniu
-Ale ja wtedy…- zaczęła Weronika jednak urwała czując kopnięcie pod stołem
-Super! Super!- ucieszyła się dziewczynka
-W weekend pracuję.- wyszeptała kobieta do Krzyśka
-O której kończysz?
-O 13.
-A co robisz wcześniej z Anastazją?
Weronika spojrzała na niego skonfundowana.
-Jak zwykle zostałaby u sąsiadki.- odparła i dodała
-A dlaczego pytasz?
-Mogłabyś wcześniej przywieź do mnie Anastazję. Dziewczynki by się pobawiły, a później jak wrócisz z pracy poszlibyśmy do kina.
-Nie wiem Krzysiek.- odrzekła wymijająco
Libero natychmiast chwycił jej rękę i powiedział z bezradnością w głosie.
-Obiecałem dzieciom wspólny weekend, ale bardzo się tego boję. Potrzebuję czyjegoś wsparcia.
-W takim razie poproś siostrę, albo rodziców.
Siatkarz westchnął ciężko nie puszczając dłoni Magierskiej.
-Proszę. Tylko ten jeden dzień.
Weronika odwróciła się do Krzyśka i spojrzała mu głęboko w oczy. Oprócz udręki oraz bólu nic tam więcej nie było. Dziewczyna czuła, że się rozdziera. Z jednej strony nie chciała się zbytnio przywiązywać do siatkarza i nie chciała, aby on przywiązał się zbyt mocno do niej, ale z drugiej nie mogła zostawić go samego.
-Dobrze.- zgodziła się po chwili namysłu
-Dziękuję.-odpowiedział ściskając jej dłoń w geście wdzięczności
-Kiedy wrócimy do domu?- zapytał znudzony Sebastian
Dopiero pytanie chłopca przypomniało im o obecności dzieci po drugiej stronie stołu.
-Jeśli wszyscy się najedli to możemy wracać. Zapłacę tylko rachunek.
-Super.- skwitował oschle Sebastian dopijając fantę
Siatkarz przyjrzał się uważnie synowi i zauważył, że ten patrzy ze złością w kierunku Weroniki. Mężczyzna zanotował sobie w pamięci, żeby później zapytać o to chłopca.
-Przepraszam mogę prosić o rachunek!- krzyknął do przechodzącej kelnerki
-Oczywiście! Za raz ktoś do państwa podejdzie.
Kiedy na stole pojawił się rachunek Weronika natychmiast go zagarnęła podliczając swoje koszty.
-Chyba nie myślisz, że pozwolę Ci zapłacić.- powiedział Krzysiek wyciągając portfel
-Ja nie myślę. Ja Cię po prostu informuję o tym iż płacę sama za siebie.- odparła pewnie
-Nie ma mowy!- oburzył się libero
-Zapłaciłeś już za nasze bilety.
-I co z tego?
-To z tego, że teraz płacę sama za siebie.
-Nie!- krzyknął siatkarz
-Tak!
-Nie!
-Tak!
-Nie!
-Tak!
-Tak!- wypalił libero, a kobieta się zaśmiała
-Ha! Wygrałam!
-Ja się tak nie bawię. Jesteś gorsza niż wrzód na dupie.- pożalił się Krzysiek żartując co natychmiast podchwyciła jego córka
-Tatusiu, a co to jest wrzód?- zapytała Dominika
-No proszę tatusiu wytłumacz swojej córce.
-Yyy…- siatkarz się zmieszał
-Wrzód to jest coś takiego co powstaje na skórze, jest bardzo nieprzyjemne w dotyku i bardzo trudno się tego pozbyć.- próbował wybrnąć z tej niezręcznej sytuacji
-To dlaczego tak nazwałeś ciocię?- dopytała dziewczynka
Serce Weroniki na chwilę dosłownie zamarło kiedy Dominika nazwała ją swoją ciocią.
-Ponieważ czasami tak mówi się na ludzi, którzy są bardzo natrętni w stosunku do nas.- wyjaśnił najlepiej jak umiał
-Yhm.- podsumowała młoda ignaczakowa najwyraźniej nic nie rozumiejąc z wyjaśnienia taty
-Proszę.- Weronika podała libero banknot 50- złotowy.
-Ale to przecież o wiele za dużo.- zdziwił się Krzysiek odbierając niechętnie pieniądze
-Daje im duży napiwek za miłą obsługę.- ucięła wstając od stołu
Siatkarz dołożył swoją kwotę i również podniósł się z miejsca. Weronika pomogła się ubrać Anastazji, a następnie podeszła do Dominiki i zapięła jej kurteczkę. Krzysiek przyglądał się temu i poczuł, że ten widok uderzył w jedną z jego czułych strun.
-Gotowa?- zapytał córkę wyciągając do niej rękę
Dziewczynka uśmiechnęła się tylko i przyjęła dłoń ojca.
-Dziękuję za miły wieczór.- powiedziała lekko zmieszana Magierska kiedy stali na parkingu
-To ja dziękuję za wszystko.- odparł siatkarz i pochylił się, żeby pocałować kobietę w policzek, ale niespodziewanie Weronika wykonała gwałtowny ruch i usta Krzyśka natrafiły na jej wargi
Chociaż trwało to zaledwie parę sekund poczuli coś niebywałego. Coś o czym już dawno zapomnieli.

***
Wiem, że miał być w weekend, ale się nie wyrobiłam. Coś w końcu zaczyna się dziać między Krzyśkiem i Weroniką. Jak myślicie dlaczego Sebastian nie polubił Magierskiej? Następny rozdział będzie w okolicach weekendu! Pozdrawiam! Miłego dnia! Do next! :)


4 komentarze:

  1. Seba nie chce, żeby ktoś zastąpił mu mamę. Mam nadzieję, że się przekona, że Weronika to nie jest zła osoba.
    Świetny rozdział
    Pozdrawiam Jul

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział. Mam nadzieję że Sebastian przekona się do Weroniki.
    Jak byś znalazła chwilę wolnego czasu to zapraszam do siebie na nowy rozdział.

    OdpowiedzUsuń