- -Mamusiu co się dzieje?- zapytała przerażona Anastazja
- -Nic kochanie. Po prostu popsuł się nasz samochód i musimy poczekać na tatę Dominiki, żeby nas podwiózł.
- -Ja chcę już być w domu!
- -Wiem, za chwilę będziemy na miejscu. No chodź już.
- Dziewczynka dość niechętnie opuściła ciepły samochód i wyszła na dwór. Weronika wyjęła z bagażnika plecak córki chwyciła swoją torebkę z siedzenia pasażera po czym zamknęła samochód.
- -O pani Weronika?!- zawołał zdziwiony pan Janusz
- -Tak to ja jestem tą idiotką od rozładowanego akumulatora.
- -Proszę się nie przejmować. Każdemu się zdarza o czymś zapomnieć.- uspokoił ją mężczyzna i dodał
- -Dobrze, że przyjechał Krzysiek bo tak byście tylko niepotrzebnie marzły.
- -Wszystko już gotowe!- krzyknął nadbiegający libero
- -Obawiam się, że we dwójkę nie dopchamy tego samochodu do garażu dlatego zostanie tutaj na poboczu. Wyjmiemy tylko akumulator i weźmiesz go do domu.
- -Może mogę w czymś pomóc?- zapytała czując się lekko skrępowana
- -Nie trzeba poradzimy sobie.- odparł siatkarz odbierając od kobiety kluczyki
- -Wsiądźcie do auta, żebyście mi tu nie zamieniły się w sopelki lodu, a ja wrócę za chwilę.
- Weronika chwyciła Anastazję za rękę i zaprowadziła ją do samochodu mężczyzny. Siedząc w aucie kobieta obserwowała jak siatkarz siłuje się z jej akumulatorem. Weronika nie była obeznana w płci przeciwnej, tak naprawdę jej pierwszym i ostatnim chłopakiem był Artur. Mimo wszystko kobieta musiała przyznać, że Krzysiek był bardzo przystojny. Emanował jakąś aurą męskości, która z niewiadomych przyczyn pociągała ją u mężczyzn. Odkąd tylko spojrzała w jego oczy poczuła nieodpartą chęć poznania jego historii. Weronika natychmiast skarciła się za te myśli. Parę miesięcy temu pochowała męża, a już jej w głowie były kolejne amory. Anastazja potrzebowała teraz przede wszystkim spokoju i stabilizacji, a nowy mężczyzna w jej życiu tylko by zaburzył ten ład i porządek.
- -Nie przejmuj się już tak tym akumulatorem.- zagadnął Krzysiek zajmując miejsce kierowcy
- -Gdyby to chodziło tylko o zwykły akumulator.-pomyślała, a na głos powiedziała
- -Gdyby nie Ty to chyba faktycznie byśmy zamieniły się w sopelki lodu. Jeszcze raz dziękuję i przepraszam za kłopot.
- -Na prawdę nie ma o czym mówić. Chociaż może mogłabyś mi się jednak zrewanżować.
- -Zrobię co tylko zechcesz.- wypaliła i natychmiast ugryzła się w język kiedy zdała sobie sprawę jak to zabrzmiało
- -Miło mi to słyszeć.- libero zaśmiał się serdecznie odpalając samochód
- -Podaj mi swój adres, a ja wyjaśnię Ci o co chodzi.
- - Ulica Staromiejska 31. Zatem słucham co to za prośba.
- -W czwartek gramy mecz i nie mam z kim zostawić dzieci.- odparł
- -Chcesz, żebym ich popilnowała?- weszła mu w słowo
- -Nie do końca.
- -Rozumiem, że aż tak mi nie ufasz.
- -No wiesz jakby na to nie patrzeć znamy się zaledwie parę minut. Dobrze Ci się z oczu patrzy, ale pozory niekiedy mylą. Dominika już od dłuższego czasu suszyła mi głowę, że chciałaby przyjść i zobaczyć mecz na żywo więc pomyślałem sobie, że może wzięła byś swoją córkę, Dominikę i Sebastiana i przyszła na nasz najbliższy mecz.
- -A co z biletami? Na pewno już wszystkie wysprzedano.
- -Tym się już nie martw. Powiedź mi po prostu czy chcesz przyjść i czy masz czas.
- -Na siatkówce to ja się zbytnio nie znam. Wiem tylko, że są dwie 7-osobowe drużyny, każdy set trwa do 25 punktów i trzeba mieć dwu punktową przewagę, oraz, że trzeba wygrać trzy sety, żeby wygrać całe spotkanie.- próbowała się wykręcić, ale wtedy do akcji wkroczyła Anastazja
- -Mamusiu proszę zgódź się! Będzie fajnie! Później pójdziemy na pizzę! Proszę, proszę!
- -No i co teraz. Własnej córce odmówisz?- zażartował
- -To jest nie fair. Ja się tak nie bawię. Dwóch na jednego!- poskarżyła się
- -Więc jak będzie?
- -Okey. Przyjdziemy.
- -Świetnie.- ucieszył się
- -Ja przywiozę dzieciaki na halę. Wejściówki będą do obioru w kasie na moje nazwisko.
- -Czyli policzymy się później.
- -Nie wezmę od Ciebie ani złotówki!- zastrzegł
- -Uważasz, że mnie nie stać, żeby zabrać córkę na mecz siatkarski!- najeżyła się
- -Wcale tego nie powiedziałem!- mężczyzna również podniósł głos, ale prawie natychmiast się opanował przypomniawszy sobie o siedzącej z tyłu dziewczynce
- -Przestańcie się kłócić!- krzyknęła Anastazja, a Weronikę momentalnie ogarnęły wyrzuty sumienia
- -Po prostu nie chcę, żebyś pomyślał, że Cię wykorzystuję finansowo- wyjaśniła już spokojniej, a libero zaśmiał się w odpowiedzi
- -Te kilkadziesiąt złotych na pewno nie zrobi krzywdy mojemu budżetowi.
- -Mojemu też nie.- odparła buńczucznie, a Krzysiek tylko westchnął w odpowiedzi nic nie mówiąc
- Paręnaście minut później siatkarz parkował przed domem Weroniki.
- -To jest Twój dom?- zapytał zaszokowany
- -Nie do końca mój. Odziedziczyłam go po zmarłym mężu, który dostał go w prezencie ślubnym od ojca chrzestnego. Zaprosiłabym Cię na kawę, ale wiem, że musisz wracać po dzieci.
- -Może innym razem?- wysunął nieśmiałą propozycję
- -Uhm- wymamrotała
- -Anastazja! Wysiadka!- zawołała, ale odpowiedziała jej cisza
- -Chyba usnęła.- powiedział libero spoglądając w lusterko
- -No cóż. Będę musiała ją obudzić.
- -Mogę ją zanieść. Te parę minut mnie nie zbawi.- zaproponował
- -Naprawdę!- ucieszyła się
- -Anastazja robi się bardzo nieznośna po przebudzeniu.
- Libero posłał kobiecie delikatny uśmiech po czym wręczył kluczyki od auta.
- -Weź wasze rzeczy i zamknij samochód.
- Weronika przyglądała się jak Krzysiek z niebywałą troską obchodził się z Anastazją. Kobieta z niewiadomych przyczyn poczuła ogromne wzruszenie na ten widok. Weronika nie miała najmniejszych wątpliwości co do tego, że siatkarz był wspaniałym ojcem.
- -Gdzie mam ją zanieść?- zapytał wyrywając kobietę z głębokich rozmyślań
- Weronika natychmiast się ocknęła i powróciła do rzeczywistości.
- -Pierwszy pokój na lewo od schodów. I tak pójdę z Tobą, żeby Ci otworzyć drzwi.- wybełkotała dość niewyraźnie
- Krzysiek ruszył we wskazanym kierunku, a kobieta od razu podążyła za nim. Libero położył dziewczynkę na łóżku uprzednio zdejmując jej buty i kurtkę.
- -Tatuś.- wymamrotała dziewczynka, a Weronika musiała użyć resztek swojej silnej woli, żeby się nie rozkleić.
- -Śpij aniołku.- wyszeptał Krzysiek po czym Anastazja ponownie zamknęła oczy i oddała się w krainę Morfeusza
- -Przepraszam za nią.- powiedziała kobieta odprowadzając libero do wyjścia
- -Daj spokój. Nic się nie stało.- zapewnił natychmiast i przystanął zmieszany.
- -Nie chcę być wścibski, ale mówiłaś coś o zmarłym mężu, ojciec Anastazji nie żyje?
- -Tak. Zostałyśmy tylko we dwoje.
- -Musi Ci być bardzo ciężko?
- -Jakoś daję radę.- odparła nonszalancko
- -Mam najwspanialszą córkę na świecie.
- -Dobra to już będę leciał. Widzimy się w czwartek.
- -Mógłbyś dać mi jeszcze swój numer telefonu w razie jakbyśmy się nie mogli znaleźć?- poprosiła nieśmiało
- -Nie ma sprawy. Podyktuj mi swój numer, a ja Ci puszczę głuchacza.
- Weronika wyrecytowała z pamięć ciąg 9 cyfr, a po chwili rozległy się dźwięki utworu „Let Me Love The Lonely”.
- -Dzięki zaraz sobie zapiszę Twój numer. A więc do czwartku.- powiedziała i pocałowała libero w policzek na pożegnanie.
- ***
- Miał być trochę wcześniej, ale ważne, że jest. Następny będzie za tydzień.
- Niewiarygodne, że Resovia przegrała z Jastrzębiem. Kolejna niespodzianka w tej pluslidze. Pozdrawiam! Dobrej nocy! Do next! :)
piątek, 4 listopada 2016
Rozdział 6
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Świetny rozdział
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się kolejnego
Pozdrawiam julia
Dzięki! :) Jak się wyrobię może wcześniej wrzucę następny. Pozdrawiam! :)
Usuń