- Po paru minutach kelnerka przyniosła ich zamówienie, a Anastazja natychmiast zabrała się pałaszowanie pizzy.
 - -Kochanie poczekaj chwilę. Pizza jest na pewno jeszcze gorąca.- powiedziała Weronika do córki
 - -Ale ja jestem bardzo głodna!- pożaliła się dziewczynka
 - -Anastazja przestań bo zaraz ludzie pomyślą, że Cię głodzę.
 - -Głodzisz?- mała Magierska spojrzała skonfundowana na mamę
 - -To znaczy, że nie daję Ci jedzenia.
 - Dziewczynka zrobiła niezadowoloną minę, ale ostatecznie zastosowała się do polecenia kobiety. W trakcie kolacji dzieci były zajęte sobą, a Krzysiek wciągnął Weronikę w niezobowiązującą rozmowę.
 - -To powiadasz, że kiedyś grałaś w siatkę.- powiedział zdziwiony
 - -Tak. Akurat byłam w tym wieku, że szukałam własnej drogi. Nigdy nie było u mnie czegoś takiego, że od początku wiedziałam kim chcę być w przyszłości. Najpierw miałam zostać lekarzem, ale widok krwi przyprawia mnie o mdłości dlatego tak szybko jak wpadłam na ten pomysł tak szybko z niego zrezygnowałam. Później była psychologia, po niej właśnie siatka, a na końcu został instruktor fitness.- wyjaśniła
 - -Ja w przeciwieństwie do Ciebie od początku wiedziałem, że będę siatkarzem i to nie dlatego, że mój ojciec nim był, ale przez to, że pokochałem ten sport.
 - -A propos rodziny. Masz bardzo miłych rodziców.- wypaliła i natychmiast ugryzła się w język
 - -Skąd znasz moich rodziców?- zapytał zdziwiony
 - -Kiedy naprawiałeś mój samochód ucięłam sobie krótką pogawędkę z Twoim tatą.- odparła próbując brzmieć nonszalancko
 - -Oj tak! Mojego taty nie da się nie lubić.- podsumował
 - -Tak samo jak Ciebie.- po raz kolejny rzuciła bezpośrednią uwagę
 - -Nie wiem jaki jesteś prywatnie. To znaczy domyślam się, ale media kreują Cię na takiego otwartego i pozytywnie zakręconego człowieka.
 - -Od tamtego feralnego dnia bardzo się zmieniłem.- wyznał smutno po czym dodał
 - -Już nie jestem tym samym Krzyśkiem co kiedyś. Powiedziałbym, że z Krzyśka stałem się Krzysztofem.
 - -To zrozumiałe w obliczu tego przez co przeszedłeś.
 - -Czasami chciałbym wrócić do czasów kiedy byłem małym chłopcem. Wtedy wkurzałem się na upierdliwą siostrę, a teraz z ogromną przyjemnością bym się z nią podroczył.
 - -Nie myślałeś, żeby ułożyć sobie życie na nowo?- zapytała uważnie dobierając słowa
 - -Wiem, że dzieci potrzebują w swoim życiu kobiety, ale nie czuję się jeszcze gotowy na tak odważny krok. Najpierw muszę im powiedzieć.
 - -O czym powiedzieć?- podchwyciła Dominika, a Sebastian spojrzał na ojca z wyrzutem
 - -Że w weekend wybieramy się do kina.- wymyślił na poczekaniu
 - -Ale ja wtedy…- zaczęła Weronika jednak urwała czując kopnięcie pod stołem
 - -Super! Super!- ucieszyła się dziewczynka
 - -W weekend pracuję.- wyszeptała kobieta do Krzyśka
 - -O której kończysz?
 - -O 13.
 - -A co robisz wcześniej z Anastazją?
 - Weronika spojrzała na niego skonfundowana.
 - -Jak zwykle zostałaby u sąsiadki.- odparła i dodała
 - -A dlaczego pytasz?
 - -Mogłabyś wcześniej przywieź do mnie Anastazję. Dziewczynki by się pobawiły, a później jak wrócisz z pracy poszlibyśmy do kina.
 - -Nie wiem Krzysiek.- odrzekła wymijająco
 - Libero natychmiast chwycił jej rękę i powiedział z bezradnością w głosie.
 - -Obiecałem dzieciom wspólny weekend, ale bardzo się tego boję. Potrzebuję czyjegoś wsparcia.
 - -W takim razie poproś siostrę, albo rodziców.
 - Siatkarz westchnął ciężko nie puszczając dłoni Magierskiej.
 - -Proszę. Tylko ten jeden dzień.
 - Weronika odwróciła się do Krzyśka i spojrzała mu głęboko w oczy. Oprócz udręki oraz bólu nic tam więcej nie było. Dziewczyna czuła, że się rozdziera. Z jednej strony nie chciała się zbytnio przywiązywać do siatkarza i nie chciała, aby on przywiązał się zbyt mocno do niej, ale z drugiej nie mogła zostawić go samego.
 - -Dobrze.- zgodziła się po chwili namysłu
 - -Dziękuję.-odpowiedział ściskając jej dłoń w geście wdzięczności
 - -Kiedy wrócimy do domu?- zapytał znudzony Sebastian
 - Dopiero pytanie chłopca przypomniało im o obecności dzieci po drugiej stronie stołu.
 - -Jeśli wszyscy się najedli to możemy wracać. Zapłacę tylko rachunek.
 - -Super.- skwitował oschle Sebastian dopijając fantę
 - Siatkarz przyjrzał się uważnie synowi i zauważył, że ten patrzy ze złością w kierunku Weroniki. Mężczyzna zanotował sobie w pamięci, żeby później zapytać o to chłopca.
 - -Przepraszam mogę prosić o rachunek!- krzyknął do przechodzącej kelnerki
 - -Oczywiście! Za raz ktoś do państwa podejdzie.
 - Kiedy na stole pojawił się rachunek Weronika natychmiast go zagarnęła podliczając swoje koszty.
 - -Chyba nie myślisz, że pozwolę Ci zapłacić.- powiedział Krzysiek wyciągając portfel
 - -Ja nie myślę. Ja Cię po prostu informuję o tym iż płacę sama za siebie.- odparła pewnie
 - -Nie ma mowy!- oburzył się libero
 - -Zapłaciłeś już za nasze bilety.
 - -I co z tego?
 - -To z tego, że teraz płacę sama za siebie.
 - -Nie!- krzyknął siatkarz
 - -Tak!
 - -Nie!
 - -Tak!
 - -Nie!
 - -Tak!
 - -Tak!- wypalił libero, a kobieta się zaśmiała
 - -Ha! Wygrałam!
 - -Ja się tak nie bawię. Jesteś gorsza niż wrzód na dupie.- pożalił się Krzysiek żartując co natychmiast podchwyciła jego córka
 - -Tatusiu, a co to jest wrzód?- zapytała Dominika
 - -No proszę tatusiu wytłumacz swojej córce.
 - -Yyy…- siatkarz się zmieszał
 - -Wrzód to jest coś takiego co powstaje na skórze, jest bardzo nieprzyjemne w dotyku i bardzo trudno się tego pozbyć.- próbował wybrnąć z tej niezręcznej sytuacji
 - -To dlaczego tak nazwałeś ciocię?- dopytała dziewczynka
 - Serce Weroniki na chwilę dosłownie zamarło kiedy Dominika nazwała ją swoją ciocią.
 - -Ponieważ czasami tak mówi się na ludzi, którzy są bardzo natrętni w stosunku do nas.- wyjaśnił najlepiej jak umiał
 - -Yhm.- podsumowała młoda ignaczakowa najwyraźniej nic nie rozumiejąc z wyjaśnienia taty
 - -Proszę.- Weronika podała libero banknot 50- złotowy.
 - -Ale to przecież o wiele za dużo.- zdziwił się Krzysiek odbierając niechętnie pieniądze
 - -Daje im duży napiwek za miłą obsługę.- ucięła wstając od stołu
 - Siatkarz dołożył swoją kwotę i również podniósł się z miejsca. Weronika pomogła się ubrać Anastazji, a następnie podeszła do Dominiki i zapięła jej kurteczkę. Krzysiek przyglądał się temu i poczuł, że ten widok uderzył w jedną z jego czułych strun.
 - -Gotowa?- zapytał córkę wyciągając do niej rękę
 - Dziewczynka uśmiechnęła się tylko i przyjęła dłoń ojca.
 - -Dziękuję za miły wieczór.- powiedziała lekko zmieszana Magierska kiedy stali na parkingu
 - -To ja dziękuję za wszystko.- odparł siatkarz i pochylił się, żeby pocałować kobietę w policzek, ale niespodziewanie Weronika wykonała gwałtowny ruch i usta Krzyśka natrafiły na jej wargi
 - Chociaż trwało to zaledwie parę sekund poczuli coś niebywałego. Coś o czym już dawno zapomnieli.
 - ***
 - Wiem, że miał być w weekend, ale się nie wyrobiłam. Coś w końcu zaczyna się dziać między Krzyśkiem i Weroniką. Jak myślicie dlaczego Sebastian nie polubił Magierskiej? Następny rozdział będzie w okolicach weekendu! Pozdrawiam! Miłego dnia! Do next! :)
 - 
 
 - 
 
 
poniedziałek, 14 listopada 2016
Rozdział 8
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Seba nie chce, żeby ktoś zastąpił mu mamę. Mam nadzieję, że się przekona, że Weronika to nie jest zła osoba.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział
Pozdrawiam Jul
Dzięki! :)
UsuńSuper rozdział. Mam nadzieję że Sebastian przekona się do Weroniki.
OdpowiedzUsuńJak byś znalazła chwilę wolnego czasu to zapraszam do siebie na nowy rozdział.
Dzięki! Na pewno wpadnę. 😊
Usuń