- Jak tylko Krzysiek wszedł do szatni wszystkie spojrzenia odwróciły się w jego kierunku.
- -Tak to ja, Krzysztof Ignaczak.- powiedział próbując brzmieć nonszalancko
- -Wracasz do gry?- zdziwił się Bartek
- Jak ostatnio rozmawiał z przyjacielem ten nie był w najlepszej formie. Miewał chwilowe odbiegi od rzeczywistości i często tracił koncentrację co było kluczową rzeczą na boisku.
- -Tak. Od tego siedzenia w domu dostaję na głowę.
- -Super mieć Cię z powrotem.- powiedział Fabian po czym się zreflektował
- -To znaczy Wojtek godnie Cię zastępował.
- -Wiem, widziałem.- odparł i zaczął się przebierać
- Po krótkiej chwili w szatni został już tylko libero i Bartek. Atakujący przyjrzał się dokładniej przyjacielowi.
- -Jesteś pewny tej decyzji?- zapytał siatkarz w końcu nie wytrzymując
- -Bratek! Nie musicie obchodzić się ze mną jak z jajkiem!- zdenerwował się Igła
- -Musiałem się pozbierać dla Dominiki i Sebastiana.- dodał już spokojniej
- -Rozumiem, że wszyscy się o mnie martwicie, ale zupełnie nie potrzebnie. Jestem dużym chłopcem.
- -Czasami nawet duzi chłopcy potrzebują pomocy.- powiedział Kurek wychodząc z szatni
- Libero usiadł na ławce i zwiesił bezwładnie głowę. Wszystkim wmawiał, że sobie poradzi, ale tak naprawdę czuł jakby próbował przekonać nie ich lecz siebie. Trener nikogo dzisiaj nie oszczędzał. Nawet Krzysiek nie dostał forów chociaż wcale na nie liczył. Po za kończonym treningu Bartek zaproponował przyjacielowi kawę. Mężczyźni od dawna nie mieli czasu na zwykłą rozmowę, a atakujący czuł, że nie wszystko jest tak dobrze jak przedstawia to Igła.
- -No to mów jak jest naprawdę.- zagadnął Bartek posyłając Krzyśkowi poważne spojrzenie
- -Przecież Ci powiedziałem.
- -Igła nie ćwicz mojej cierpliwości bo jak wiesz jestem człowiekiem dość impulsywnym.- zagroził atakujący
- -Myślałem, że po jakimś czasie ten ból zmaleje a tymczasem odnoszę wrażenie jakby był jeszcze większy. Dominika codziennie pyta mnie o Iwonę…- zawiesił głos
- -I co jej mówisz?
- -Że poleciała szukać nowych aniołków siatkarskich.
- -Wiesz, że ta bajeczka zbyt długo nie przejdzie.
- -Wiem.- zirytował się libero
- -Na dodatek tak przeżywa rozłąkę z mamą, że niemal codziennie stroi fochy. Dzisiaj najpierw rano zrobiła mi awanturę o to, że odbierze ją babcia i z nią spędzi popołudnie, a później na parkingu szkolnym stwierdziła, że nigdzie nie idzie i zostaje ze mną. Jakby tego było mało prawie każdej nocy płacze w poduszkę przytulając misia, którego dostała od Iwony na zeszłe urodziny.
- -A Sebastian jak?
- -Trochę lepiej, ale widzę, że również przeżywa to wszystko. Wiesz on był zawsze twardy.
- -Ma to po tacie.- wtrącił Bartek
- -Ja nie jestem wcale taki twardy. Dzisiaj jak odwiozłem dzieciaki do szkoły i wróciłem do domu znowu oglądałem rodzinne zdjęcia i użalałem się nad sobą.
- -Igła to zrozumiałe, że tęsknisz za Iwoną.- atakujący uważnie dobierał słowa
- -Byliście razem 14 lat. To kawał czasu. Nie da się o tym od tak zapomnieć.
- -Czasami boję się, że sobie nie poradzę.- wyznał Krzysiek
- -W takim razie znajdź sobie kogoś.
- -Jaka kobieta by chciała wdowca z dwójką dzieci.- mruknął
- -A poza tym nikt mi nie zastąpi Iwonki.
- -Źle mnie zrozumiałeś. Nie mówię Ci, że masz zapomnieć o żonie, ale musisz ruszyć z miejsca. Iwona chciałaby, żebyś był szczęśliwy, a Dominika i Sebastian potrzebują matki.
- -Ich matka odeszła.- po raz kolejny zdenerwował się libero
- -Ale mogą mieć nową. Nie taką, która zastąpi im ich prawdziwą matkę, ale stanie się dla nich drugą mamą.
- -Dobra Bartek koniec tematu. Lepiej Ty mi powiedź jak Ci się układa z Natalią.
- -Rozstaliśmy się.- odparł krótko atakujący
- -Ale jak to.- zdziwił się libero
- -Myślałem, że macie poważniejsze plany.
- -Ja też.- przyznał Bartek
- -Ale po tym jak ją nakryłem z naszym sąsiadem przestałem w to wierzyć.
- -Masz na myśli tego dupka Krystiana?
- -Tak od dawna kręcił się wokół Natalii, a ona za każdym razem mnie zapewniała, że dla niej liczę się tylko ja. Kto wie może już wtedy z nim kręciła.
- -Czyli znowu jesteś singlem i kolejne fanki mogą zabiegać o Twoje względy.- zażartował Igła
- -Nie. Jak na razie mam dosyć kobiet.
- Weronika zaparkowała przed domem państwa Ignaczaków. Kobieta nie miała dzisiaj ochoty na czyjeś towarzystwo, ale widząc uśmiech na twarzy Anastazji stwierdziła, że czasami warto się poświęcić. Jej córka już dawno nie była taka radosna. Dziewczynki natychmiast pobiegły w kierunku domu, a Weronika wraz z panią Hanią i Sebastianem podążyły wolnym krokiem za nimi. Od progu przybyłych gości przywitał pan Janusz Ignaczak. Mężczyzna bardzo się zdziwił na widok pań Magierskich, ale przyjął je bardzo ciepło. To właśnie po nim Krzysiek odziedziczył te niespożyte pokłady energii. Pomimo swoich lat pan Janusz trzymał się naprawdę dobrze. Od razu zagadnął Weronikę o jej życie i pracę. Kobieta opowiedziała trochę o sobie pomijając kwestie związane z Arturem. Magierska nie czuła się jeszcze na tyle pewnie, żeby tak swobodnie o nim mówić.
- -Może przejdziecie do salonu.- zaproponowała Hanna
- -Ależ oczywiście zapraszam.- zreflektował się jej mąż
- -Pomóc pani w czymś?- zapytała jeszcze nie chcąc być niegrzeczną
- -Nie trzeba, poradzę sobie. Idźcie do salonu. Niedługo będzie obiad.
- Kiedy Weronika znalazła się we wszechstronnym salonie dostrzegła swoją córkę siedzącą wraz z Dominiką na plastikowych krzesełkach przy stoliku. Dziewczynki pochylały się nad kartkami papieru i zawzięcie nad czymś pracowały. Z kolei Dominik zajęty był oglądaniem jakiejś bajki w telewizji. Weronika usiadła na skórzanej sofie, a mężczyzna zajął obok niej.
- -Poznała pani mojego syna?- zagadnął po chwili pan Janusz
- -Minęliśmy się dzisiaj przy wejściu do szkoły, ale nie mieliśmy jeszcze okazji porozmawiać.
- -Teraz to może go pani rzadziej widywać.- odparł tajemniczo
- -Dlaczego?
- -Od dzisiaj wznowił treningi.
- -To pański syn gdzieś gra?- zapytała zaskoczona
- Rzeczywiście nazwisko Ignaczak nie było jej obce i nie raz je słyszała, ale teraz nie potrafiła z niczym go powiązać.
- -Nie gdzieś tylko w samej Asseco Resovii Rzeszów.
- -Ma pan na myśli ten klub siatkarski?- upewniła się
- -Tak. Pewnie słyszała pani o nim.
- -Owszem i to nie raz, ale jakoś nie skojarzyłam z nim państwa nazwiska.
- -Krzysiek miał ostatnio dość długą przerwę.- wyjaśnił mężczyzna
- -Wiem, pańska żona mówiła mi o tej tragedii.
- Pan Janusz posłał kobiecie zdziwione spojrzenie.
- -To bardzo trudny temat dla nas wszystkich. Dziwię się, że powiedziała pani o tym przy pierwszej rozmowie.
- -Ten temat wyszedł tak sam z siebie. Ja opowiedziałam Pani Hannie o swojej tragedii, a ona waszej.
- Mężczyzna chciał już o coś zapytać Weronikę, ale wtedy pojawiła się jego żona wołająca na obiad. Dziewczynki ochoczo ruszyły do jadalni. Natomiast Sebastian wyraźnie nie pocieszony tym, że ktoś odrywa go od jego ulubionej bajki podniósł się z podłogi i wolno ruszył na obiad.
- ***
- Jest kolejny rozdział. Na prawdę nie wiem kiedy będzie następny. Dzisiaj moje ogłoszenia parafialne tak samo krótkie jak ten rozdział. Pozdrawiam! Dobrej nocy! Do next! :)
czwartek, 13 października 2016
Rozdział 3
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Szkoda, że krótki ale ważne że jest.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że nowy rozdział będzie jak najszybciej
Pozdrawiam
Obiecuję że następny rozdział będzie dłuższy. Bardzo trudno mi powiedzieć kiedy będzie następny. Jak się wyrobię to wrzucę w niedzielę, ale niczego nie obiecuję. Pozdrawiam! 😊
Usuń