sobota, 28 stycznia 2017

Rozdział 16

Od kłótni z Karoliną minęły trzy dni, a on nadal nie wiedział co kobieta miała na myśli mówiąc bo może coś zrobiły. Mężczyzna próbował porozmawiać z siostrą jeszcze raz. Tym razem była to rozmowa w cztery oczy. Niestety Karolina ponownie go zbyła, a następnego dnia wróciła do Ameryki. Krzysiek szukał także jakiegoś wyjaśnienia u rodziców. Miał nadzieję, że może oni rozjaśnią mu co nieco. Jednak Ci również dziwnie ucięli temat.
-Krzysiek, a Ty gdzie znowu odpłynąłeś?- zagadnął siedzący obok Bartek
Siatkarze jechali właśnie do Bydgoszczy na mecz 9 kolejki. Chociaż przeciwnik nie był wymagający to żaden z zawodników nie odpuszczał. Po przegranych, ostatnich, dwóch meczach wszyscy wiedzieli, że kolejna porażka nie wchodziła w grę.
-Nie mów, że znowu myślisz o tej małej?- dopytał nie otrzymawszy odpowiedzi
-Pokłóciłem się z Karolą.- wyznał przybity
Od rodzinnego obiadu mężczyzna nie potrafił myśleć o niczym innym jak o tajemniczych słowach siostry. Krzysiek czuł, że kobieta nie rzuciła ich od tak, w przypływie złości. Miała w tym jakiś konkretny cel. Coś chciała mu zasugerować. Tylko co? To pytanie najbardziej dręczyło libero. Po zbyciu przez rodziców rozważał nawet zapytanie o to Weroniki. Jednak kiedy dłużej się nad tym zastanowił uznał, że Magierska ma już wystarczająco zmartwień i nie potrzebne jej kolejne.
-Kłótnie w rodzeństwie się zdarzają. Zobaczysz za parę dni wszystko wróci do normy.- próbował go pocieszyć przyjaciel
-Nie wydaje mi się.- mruknął -A najgorsze jest to, że Karola ma coś do Weroniki.
Atakujący popatrzył skonfundowany na przyjaciela.
-Jak to?
-Okazało się, że ma taką samą grupę krwi jak Anastazja. Kiedy tata dyskretnie zasugerował jej, że mogłaby by zostać dawcą wściekła się i zaczęła gadać jakieś głupoty. Zachowywała się tak jakby Weronika jej coś zrobiła.- streścił po krótce rozmowę z siostrą
-Hm…- siatkarz się zamyślił
-No widzisz, nawet Ty nie wiesz co powiedzieć.
-Po prostu daj wam czas.- poradził mu Kurek, a Krzysiek westchnął bezradnie
Czas? Anastazja nie miała czasu. Im dłużej czekała tym mniejsze miała szanse. Krzysiek był w stałym kontakcie z Weroniką i wiedział, że stan dziewczynki z dnia na dzień jeszcze bardziej się pogarszał. Lekarze zwiększali dawki leków oraz chemii, ale to bardziej wyniszczało organizm Anastazji aniżeli atakowało chorobę.
Weronika obudziła się i spojrzała na córkę, na to małe ciałko, które walczyło o każdy oddech. Chociaż na początku kobieta była pełna nadziei. Wierzyła, że Anastazja pomimo swojego młodego wieku pokona chorobę to teraz powoli zaczynała tracić jakąkolwiek wiarę. Dawcy nadal nie było, a tylko to mogło dać dziewczynce drugie życie.
-Widzę, że już pani nie śpi.- do pokoju wszedł uśmiechnięty lekarz
Widok ten bardzo zdziwił Weronikę. Mężczyzna podobnie jak ona bardzo rzadko się uśmiechał. Za każdym razem kiedy odwiedzał małą Magierską na jego twarzy widniał ból i poczucie winy. Kobieta odnosiła wręcz wrażenie jakby czuł się winny ponieważ już nic nie mógł zrobić. Skoro dzisiaj był w dobrym nastroju to mogło oznaczać, że ma dla niej dobre wieści.
-Przed chwilą się obudziłam.- odparła odwzajemniając uśmiech
-Dzwonili z kliniki. Mamy dawcę.
-Na prawdę?!- wykrzyknęła i w przypływie emocji podbiegła do mężczyzny, żeby go uściskać
-Um.. Przepraszam.- odsunęła się po chwili zmieszana -To kiedy będzie przeszczep?
Rozsądek przejął kontrolę nad emocjami.
-Najpierw trzeba wykonać szereg badań, ale jak wszystkie wyniki będą dobre to może pod koniec tygodnia.- wyjaśnił
Później mówił coś jeszcze, ale kobieta przestała już go słuchać. Najważniejsze było to, że znalazł się dawca, że wiara, którą powoli traciła ponownie do niej wracała. Po południu Weronika zadzwoniła do Krzyśka podzielić się tą radosną nowiną. Kiedy tylko w słuchawce rozległ się głos libero kobieta poczuła jak ciepło rozlewa się po jej sercu. Magierska cieszyła się, że ma przy sobie kogoś kto przy niej jest. To Krzysiek dawał jej siłę. Gdyby nie on kobieta już dawno by się poddała.
-To cudownie!- zawołał i nie panując nad tym co robi dodał: -Chciałbym być teraz z wami.
Ku własnemu zaskoczeniu Weronika stwierdziła, że również tego chciała. Chociaż każdego dnia usiłowała sobie wmówić, że ten dystans dobrze im zrobił to była coraz mniej do tego przekonana. Co raz częściej łapała się na tym, że tęskni za mężczyzną, za jego uśmiechem, nawet za jego pocałunkami. Z biegiem czasu przestała mieć jakiekolwiek wyrzuty sumienia z powodu tych myśli. Artur już nie żył, a Anastazja potrzebowała ojca. Potrzebowała jakiegoś mężczyzny w swoim życiu.
-Każdy ma jakąś misję do spełnienia.- odparła wymijająco
Nie chciała zdradzić przed Krzyśkiem swoich prawdziwych uczuć.
-Wiem, ale…- libero westchnął -Tęsknie za Tobą, za wami.
Weronika czuła, że ta rozmowa zmierza w niewłaściwym kierunku. Mężczyzna nie powinien tak na nią działać. Nie powinien, a jednak jej się to podobało. Chociaż Magierska zdawała sobie sprawę, że może właśnie podpisuje pakt z diabłem odpowiedziała.
-Też tęsknię.
-Jak wrócimy do Rzeszowa od razu przyjadę.- obiecał, a kobieta nie zamierzała nawet protestować
-Anastazja na pewno się ucieszy.- powiedziała spoglądając na śpiącą córkę
-To co widzimy się pojutrze?
Weronika nie chciała się jeszcze rozłączać. Głos Krzyśka był lepszy niż jakikolwiek antydepresant. Niestety kobieta miała pustkę w głowie i nie potrafiła znaleźć kolejnego tematu do rozmowy.
-Powodzenia! Bez trzech punktów masz się tutaj nie pokazywać!- zagroziła żartując
-Jasne zagram ten mecz dla was.
Magierska ponownie miała wrażenie, że przekraczają kolejne granice, ale już dawno temu przestała się tym przejmować.
-Zatem do zobaczenia niedługo!- zawołała w ramach pożegnania
-Na razie!
Weronika jeszcze przez dłuższą chwilę wpatrywała się wyświetlacz telefonu aż nagle ciszę panującą w pokoju przerwał głośny pisk. Kobieta z początku nie zorientowała co się dzieje dopóki nie dostrzegła prostej kreski widniejącej na ekranie kardiomonitora.
-Boże, Anastazja!- zawołała, ale nie wykonała jakiegokolwiek ruchu
Strach zawładnął jej całym ciałem. Dopiero kiedy do sali wbiegł lekarz w asyście dwóch pielęgniarek odzyskała kontrolę nad sobą.
-Proszę zaczekać na korytarzu!- zwrócił się do niej mężczyzna
Magierska jednak nie miała zamiaru opuścić córki.
        -Niech pani poczeka na korytarzu!- powtórzył jeszcze głośniej i dodał – Pani obecność tylko nam tutaj przeszkadza.
          -Nie zostawię córki!- oznajmiła hardo
          -Do jasnej cholery, proszę natychmiast stąd wyjść!
Mężczyzna podobnie jak kobieta nie zamierzał odpuścić. Weronika spojrzała na bezwładne ciało Anastazji, a następnie wzdychając ciężko opuściła salę. Resztę akcji reanimacyjnej obejrzała już przez szklaną szybę.

***
Długo mnie tutaj nie było, wiem, ale już albo dopiero wróciłam. Taka dramatyczna końcówka ode mnie na koniec. Mam nadzieję, że rozdział się Wam podoba. Pozdrawiam i życzę dobrej nocy! DO next! :)

6 komentarzy:

  1. O nie ona ma przeżyć a nie . Taa miłej nocy . Super rozdział .
    Czekam na następny 😃
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! :) Nexta wyczekuj pod koniec przyszłego tygodnia chyba, że wena zawita do mnie wcześniej! ;)

      Usuń
  2. No nie, mała musi przeżyć, nie możesz tego zrobić, nie zabijaj jej. Poza tym rozdział bardzo fajny. Życzę weny i czekam na następny :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Co ty znowu wymyśliłaś?
    Długo trzeba było na niego czekać, ale jak ty już coś wymyślisz to było warto.
    Czekam na następny
    Pozdrawiam Julia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że trochę długo zbierałam się z nextem, ale dopadł mnie chwilowy brak weny i musiałam zrobić sobie krótką przerwę. Na szczęście wena już wróciła. Postaram się dodać kolejny rozdział szybciej niż ten. :)

      Usuń