- Krzysiek wszedł do szatni, a wszystkie spojrzenia odwróciły się w jego kierunku. Mężczyzna rzucił tylko zwykłe cześć i podszedł do swojej szafki. Przebierający się obok Bartek chciał zagadać przyjaciela, ale zrezygnował z tego pomysłu widząc umęczoną twarz Igły. Tym razem libero nie potrafił udawać, że wszystko jest w porządku. Sytuacja z chorobą Anastazji bardzo go wymęczyła. Jak tylko siatkarz pojawił się na hali został zawezwany przez trenera. Andrzej Kowal domagał się natychmiastowych wyjaśnień jego wczorajszej nieobecności. Libero, pomijając swoją nocną wpadkę wytłumaczył po krótce sprawę z dziewczynką.
- -Mam nadzieję, że nie zaangażujesz się w to za bardzo, bo drużyna Cię potrzebuje.- skwitował mężczyzna
- Niestety Krzysiek obawiał się, że już było za późno. Siatkarz nieustannie myślał o Magierskich. Nawet teraz, jego myśli zamiast skupiać się na treningu i plus lidze wybiegały w przód, do kolejnego spotkania z kobietą. Libero skinął delikatnie głową nie chcąc jeszcze bardziej rozzłościć mężczyzny. W trakcie treningu siatkarz próbował dać z siebie maksimum, żeby chociaż trochę udobruchać trenera. Przy okazji wyżycie się na piłce dobrze mu zrobiło. Chociaż na paręnaście minut zajął czym innym swoje myśli.
- Anastazja zasnęła wymęczona chemią, oraz zażytymi lekami. W przeciwieństwie do spokojnej dziewczynki Weronika toczyła ze sobą wewnętrzną walkę. Kobieta była wdzięczna Krzyśkowi za otrzymaną pomoc, ale czuła, że to wszystko rozwijało się w zbyt szybkim tempie. Magierska nie chciała dawać mężczyźnie złudnych nadziei. Nie była taka. Nie potrafiła bawić się czyimś kosztem. Weronika obiecała sobie, że przy najbliższej okazji przeprowadzi poważną rozmowę z siatkarzem. Kobieta chciała, żeby sprawa była jasna. Dla niej Krzysiek był tylko przyjacielem. Na moment Magierska zawahała się przy tej myśli, ale prawie natychmiast odrzuciła własne wątpliwości. Kobieta usłyszała dźwięk otwieranych drzwi, ale nie odwróciła się za siebie, żeby sprawdzić kto przyszedł. Weronika była pewna, że to któraś z pielęgniarek. Ku jej zaskoczeniu po chwili rozległ się jakiś męski głos.
- -Dzień dobry!
- Magierska podskoczyła wystraszona i natychmiast odwróciła do tyłu głowę. W progu sali stał sam Jakub Błaszczykowski.
- -Dzień dobry… co pan tutaj robi?- wyjąkała
- Piłkarz przeszedł w głąb pokoju.
- -Przysyła mnie dobra wróżka.- odparł tajemniczo
- Weronika spojrzała na niego zdziwiona nie mogąc odnaleźć się w zaistniałej sytuacji.
- -Kogo ma pan myśli?
- Rozmowa pary najwyraźniej obudziła Anastazję ponieważ dziewczynka otworzyła powoli swoje oczka i spojrzała najpierw na mamę, a następnie przeniosła wzrok na mężczyznę.
- -Pan… Kuba.- powiedziała z lekkim wysiłkiem
- -Cześć. Jak się czujesz?
- Kobieta z ogromnym wzruszeniem patrzyła jak piłkarz podchodzi do jej córki i wita się uściskiem dłoni.
- -Jestem trochę słaba.- odparła mała Magierska
- Kuba chwycił krzesło stojące pod ścianą i przystawił je obok łózka, a następnie usiadł na nim.
- -Mam coś dla Ciebie.- oznajmił polski pomocnik
- Na te słowa twarz dziewczynki od razu się rozpromieniła. Piłkarz podał jej torebkę z prezentem, a Anastazja natychmiast zajrzała do środka. Dziewczynka po kolei wyjmowała otrzymane pakunki wykazując coraz większą radość. Weronika, która dotychczas siedziała w milczeniu nadal nie mogła wydobyć z siebie głosu. To co zrobił Kuba wiele dla niej znaczyło. Dla niego pewnie to był tylko lot z Wolsburga do Rzeszowa. Mimo tego kobieta była mu wdzięczna z tę wizytę. Nareszcie na twarzy Anastazji pojawił się prawdziwy, niewymuszony uśmiech, który zniknął kilkanaście godzin temu.
- -Umiesz grać w chińczyka?- zapytał po chwili Błaszczykowski
- Dziewczynka potaknęła delikatnie głową, a mężczyzna wyjął z drugiej torby kwadratowe pudełko, średnich rozmiarów.
- -Rozłóż planszę, a ja pójdę porozmawiać z Twoją mamą.- polecił jej spoglądając na Magierską
- Chociaż Kuba nie zwrócił się do niej bezpośrednio kobieta wstała z krzesła i ruszyła za mężczyzną. Weronika usiadła na na jednym z plastikowych krzesełek, a piłkarz zajął miejsce po jej lewej stronie.
- -Nadal się pani nie domyśla o kogo mi chodziło?- zagadnął próbując zmniejszyć zaistniałe między nimi napięcie
- Magierska wytężyła swój umysł, ale do głowy przyszedł jej tylko Ignaczak, którego od razu skreśliła z listy potencjalnych dobrych wróżek.
- -Nie.- odparła krótko
- W tej chwili nie miało dla niej znaczenia kto za tym stoi. Liczyło się tylko to, że jej córka była szczęśliwa.
- -Znam się od kilku lat z Krzyśkiem.
- Mężczyzna nie musiał mówić nic więcej. To jedno, krótkie zdanie w zupełności wystarczyło, żeby kobieta wpadła w jeszcze większą panikę. Osoba, którą skreśliła na starcie okazała się być dobrą wróżką Anastazji. Chociaż przed paroma minutami Weronika chciała spowalniać poczynania libero to w tym momencie była mu wdzięczna za to co zrobił.
- -Dziękuje panu.- powiedziała uśmiechając się serdecznie
- -Może skończymy z tym grzecznościami?- zaproponował piłkarz na co kobieta od razu przystała
- -Skoro jesteśmy sami to powiedź mi jakie są rokowania.
- Tym razem głos mężczyzny nie był już taki swobodny i opanowany. Magierska odniosła wręcz wrażenie, że Kuba naprawdę przejął się losem dziewczynki.
- -Nie najlepsze. Owszem jesteśmy dopiero na początku leczenia, ale lekarz mówi, że bez przeszczepu się nie obędzie.
- Dopiero kiedy kobieta wypowiedziała te słowa na głos zdała sobie sprawę z ich znaczenia. Jeśli w najbliższym czasie nie znajdzie się dawca jej mała córeczka wyruszy na spotkanie ze swoim ojcem.
- -Rozmawiałem już Małgosią, prezesem mojej fundacji i mamy pewien pomysł. Przed świętami chcemy zorganizować takie jak to nazwaliśmy świąteczne granie z Kubą. Zorganizujemy jakiś mecz piłkarski. Zaprosimy kilku sportowców, aktorów, muzyków, młodzież. Podczas tej imprezy będziemy zbierać pieniądze na leczenie pewnego chłopca, który cierpi na poważną chorobę kości. Oprócz tego możemy także nawiązać współpracę z DKMS. Każdy kto przyjdzie będzie się mógł zapisać do banku dawców. A nóż znajdzie się dawca dla Anastazji.
- -Dziękuję!- wykrzyknęła po czym nie panując nad sobą rzuciła się na piłkarza
- Reakcja kobiety bardzo wzruszyła Kubę i obudziła w nim pewne na pozór, już dawno zabliźnione rany. On już nie miał matki, ale dzięki babci wiedział co to znaczy rodzicielska troska.
- -To nic wielkiego.- odparł nonszalancko
- Umniejszanie swoich czynów i zasług było jego cechą rozpoznawalną.
- -Nie prawda. Nawet ten Twój przyjazd tutaj ma dla mnie ogromne znaczenie. Widziałeś reakcję Anastazji. Od wczoraj wieczora ani razu się nie uśmiechnęła.
- Piłkarz wzruszył jedynie ramionami nie chcąc ciągnąć tej bezsensownej dyskusji.
- -Chodźmy do Anastazji. Pewnie już się niecierpliwi.
- Rzeczywiście kiedy para weszła do sali dziewczynka wyraziła swoje niezadowolenie z powodu ich długiej rozmowy. Weronika zajęła poprzednie miejsce nie chcąc przeszkadzać Anastazji i Kubie. Jej córka jednak miała zupełnie inne plany. Od razu zaproponowała grę we trójkę. Mała Magierska powiedziała to tak stanowczym tonem, że kobieta nie próbowała nawet się sprzeciwiać. Weronika przystawiła krzesło bliżej łóżka ponieważ na nim znajdowała się już rozłożona plansza. Dziewczynka nie pytając o czyjekolwiek pozwolenie zastrzegła sobie prawo do niebieskich pionków. Kuba uśmiechnął się ciepło do Anastazji podając jej sześcienną kostkę, która sturlała się na ziemię. Dziewczynka odebrała ją odwzajemniając uśmiech mężczyzny. Podczas gry nie obyło się bez żartów i śmiechów. Nawet Weronika poczuła, że na chwilę zeszło z niej to całe napięcie. Patrząc na roześmianą twarz córki nie dopuszczała do siebie myśli, że ten uśmiech może niedługo zniknąć. Kuba posiedział z Anastazją ponad dwie godziny. Chociaż zarówno mina dziewczynki jak i piłkarza wskazywały na to, że chcieliby pobyć ze sobą jeszcze dłużej. Niestety na Anastazję czekał obiad i kolejna dawka leków. Kiedy mała Magierska konsumowała posiłek Weronika odprowadziła pomocnika. Po drodze kobieta jeszcze podziękowała mu za tę wizytę, a piłkarz po raz kolejny zapewnił, że dla niego to również było miłe spotkanie. Przy okazji mężczyzna obiecał, że jeszcze na pewno odwiedzi dziewczynkę. Na pożegnanie para wymieniła się numerami telefonów i każde ruszyło do swoich obowiązków.
- ***
- Wracam do was po świętach z nowym rozdziałem. Mam nadzieję, że się podoba. Dzisiaj trochę bez większej akcji, ale od następnej częśći znowu zacznie się dziać. Pozdrawiam! Do next! :)
- Ps. Życzę wam udanej zabawy sylwestrowej oraz pomyśloności w Nowym Roku. Dużo zdrowia, spełnienia marzeń. A wszystkim twórcom opowiadań, którzy tutaj zaglądają życzę jeszcze dużo weny. Niech wena będzie z wami! :)
sobota, 31 grudnia 2016
Rozdział 14
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Super rozdział . Chyba na tej imprezie znajdą dawce i Anastazja będzie już zdrowa .
OdpowiedzUsuńTobie też życzę udanej zabawy
Pozdrawiam
Oj z tym dawcą może nie być tak prosto ale na razie niczego nie zdradzę. ☺
UsuńSuper rozdział. Czytałam go z wielką przyjemnością. Z niecierpliwością czekam na następny.
OdpowiedzUsuńA w wolnym czasie zapraszam do siebie na 13 rozdział:
http://siatkowkadozyciapotrzebna.blogspot.com/2017/01/rozdzia-13.html?m=1
Dzięki! :) Napewno wpadnę! :)
Usuń