czwartek, 22 grudnia 2016

Rozdział 13

Krzysiek wyswobodził się powoli z ramion Weroniki. Kobieta mruknęła coś pod nosem po czym przewróciła się na drugi bok i ponownie usnęła. Mężczyzna przetarł oczy kierując się do łazienki. Kiedy siatkarz wyszedł z toalety spojrzał ze smutkiem na dwie śpiące istoty. Chociaż różniły się wiekiem były tak samo bezbronne. Libero wyrwał małą kartkę z notatnika leżącego na szafce obok łóżka dziewczynki i zostawił krótką wiadomość dla Magierskiej.
-Pojechałem do domu trochę się ogarnąć. Przyjadę po treningu. W razie czego dzwoń. Mimo wszystko życzę wam miłego dnia.
Krzysiek
Mężczyzna ostatni raz spoglądnął na Weronikę i Anastazję po czym chwycił kurtkę i wyszedł z sali. Po drodze siatkarz minął się z lekarzem prowadzącym małą Magierską, ale ten rzucił tylko dzień dobry i ruszył dalej. Krzysiek wyjął komórkę z kieszeni kurtki, żeby zobaczyć, która jest godzina. Niestety bateria już dawno temu padła. Libero westchnął jedynie wychodząc ze szpitala. Jak tylko siatkarz znalazł się w swoim domu natychmiast poszedł podłączyć telefon. Za raz po włączeniu komórki wyświetliło mu się ponad 20 nieodebranych połączeń i 10 nieprzeczytanych wiadomości. Zarówno telefony jak i sms-y były od Bartka. Libero od razu wybrał numer atakującego, który odebrał za pierwszym sygnałem.
-No w końcu raczyłeś oddzwonić!- ofuknął go przyjaciel
Siatkarz rzucił tę uwagę mimo uszu i zaczął się tłumaczyć.
-To była sytuacja awaryjna.
-Co znowu się upiłeś?
-Nie!- warknął i natychmiast zapiło mu się światełko w głowie
-A skąd w ogóle wiesz, że się ostatnio upiłem.
-Twoja panna się ze mną spotkała.- odparł Kurek
-Jaka panna, o kim Ty mówisz?- Krzysiek coraz mniej rozumiał
-Weronika czy jakoś tak miała na imię.
Po raz kolejny zachowanie kobiety bardzo zdziwiło libero. Znowu miała przed nim jakieś tajemnice. Teraz jednak najbardziej zastanawiał go fakt jak skontaktowała się atakującym.
-Zadzwoniła do Ciebie czy co?- zapytał próbując połapać się w tym wszystkim
-No tak. Igła kurde co to za śledztwo. Kobieta się o Ciebie martwi…
-Teraz to powinna martwić się o siebie.- wypalił libero co natychmiast zaintrygowało siatkarza
-Zatem ta awaryjna sytuacja była związana z Weroniką?- domyślił się
-Jej córka ma białaczkę.
Po drugiej stronie zapadła głucha cisza. Krzysiek odsunął telefon od ucha, żeby sprawdzić czy połączenie nie zostało czasem przerwane, ale na ekranie komórki nadal widniało zdjęcie Kurasia.
-Halo, Bartek jesteś tam?!- zawołał ponownie przykładając telefon do ucha
-Tak. Po prostu nie wiem co powiedzieć.- wyjąkał po dłuższej chwili mężczyzna
-Miałem wczoraj tak samo. Ta wiadomość kompletnie ścięła mnie z nóg. Jeszcze jak sobie pomyślałem, że na miejscu tej dziewczynki mogła być moja Dominika to już w ogóle zrobiło mi się słabo.
-Jakie ma szanse?
-Będą podawać jej chemię, ale lekarz mówi, że jedynym wyjściem jest przeszczep szpiku.
-No to zagadaj do władz klubu. Na pewno uda się zorganizować jakąś akcję.- poradził mu przyjaciel
-Kontaktowałem się już z Kubą. Może jego fundacja coś zdziała.
-Nie zaszkodzi działanie na kilka frontów. Chyba wiesz, że znalezienie dawcy nie jest wcale takie proste.
-Wiem.- zirytował się libero
-Dobra Igła. Zrobisz jak zechcesz!- zawołał próbując załagodzić sytuację
-O której jest trening?- zapytał ucinając niewygodny temat
-O 14, ale czujesz się na siłach?
Krzysiek westchnął głęboko zanim odpowiedział. Mężczyzna starał się zrozumieć troskę przyjaciela. Bartek był przy nim zawsze w najtrudniejszych momentach. Tym razem jednak libero chciał stanąć na wysokości zadania i samemu poradzić sobie z problemem.
-Wycisk na boisku dobrze mi zrobi.- odparł wymijająco
Atakujący wiedział, że jakakolwiek dyskusja z przyjacielem nic nie da dlatego zakończył połączenie. Libero jeszcze raz przejrzał otrzymane wiadomości i natknął się na sms-a od Kuby. Dopiero wtedy siatkarz przypomniał sobie, że miał zadzwonić do pani Małgosi. Nie chcąc odkładać tego na później Krzysiek wybrał nadesłany numer.
-Małgorzata Domagalik.- kobieta odebrała za drugim sygnałem
-Dzień Dobry. Krzysztof Ignaczak.- przedstawił się i już chciał zacząć nakreślać sytuację, ale pani Małgosia weszła mu w słowo
-Kuba dzwonił do mnie wczoraj i powiedział co nieco.
-Miałem się skontaktować z panią już wczoraj, ale w tym całym zamieszaniu jakoś mi to umknęło.- usprawiedliwił się na wstępie i zapytał -Możecie jakoś pomóc Anastazji?
-Nie bezpośrednio. To znaczy możemy zorganizować jakąś akcję. Ostatnio np. nasza fundacja organizowała turniej piłkarski połączony z koncertem Kamila Bednarka podczas, którego każdy kto przyszedł mógł zapisać się do banku dawców.
-Dacie radę zrobić coś takiego dla Anastazji? Lekarz mówi, że przeszczep to jedyny ratunek, a ona ma bardzo rzadką grupę krwi.
-Porozmawiam z Kubą i coś na pewno wymyślimy. Z tego co wiem to Kuba miał dzisiaj przyjechać do Polski.
-Już dzisiaj?- zdziwił się przypominając sobie swoją rozmowę z przyjacielem
-Tak. Nie mówił mi skąd ta nagła zmiana planów.
-Dobrze. W takim razie jesteśmy w kontakcie. Dziękuję za wszystko.
-Podziękuje nam pan jak uda się pomóc tej dziewczynce. Do widzenia.- odparła kobieta po czym zakończyła połączenie
Krzysiek spojrzał na ścienny zegar i jęknął widząc, że zostały jeszcze ponad dwie godziny do treningu. Libero wstał z kanapy i udał się do kuchni przyszykować śniadanie, ale ostatecznie zrezygnował z jedzenia i wypił tylko mocne espresso. W trakcie tych kilkudziesięciu minut mężczyzna nieustannie myślał o Weronice i jej córce. Siatkarz nadal nie potrafił pogodzić się z niesprawiedliwością losu. Czym zawiniła ta bezbronna kobieta, że życie tak bardzo się nad nią znęcało. Po dłuższych dywagacjach Krzysiek stwierdził, że to samo pytanie mógłby postawić w stosunku do siebie. Czym on zawinił, że los odebrał mu ukochaną osobę, matkę jego dzieci? Głębokie rozmyślania libero, przerwał dźwięk telefonu. Siatkarz spojrzał na ekran i zdziwił się widząc migające na ekranie imię polskiego pomocnika.
-Halo, no cześć!- rzucił do słuchawki próbując wykrzesać z siebie odrobinę entuzjazmu co nie było takie łatwe
-Cześć. Przyjechałem wcześniej do Polski i tak sobie pomyślałem, że może odwiedziłbym tą małą.- zaproponował nieśmiało Kuba
Krzyśka momentalnie zatkało. Błaszczykowski po raz kolejny pokazał jakim jest wrażliwym człowiekiem. Libero do teraz pamiętał jak Kuba pojechał na pogrzeb Dominiki, dziewczynki, z którą spotkał się parę razy na oddziale onkologicznym, przed ważnym meczem z Niemcami. Co prawda polski pomocnik nie wyszedł wtedy na murawę z powodu kontuzji, ale dla siatkarza to i tak był bardzo znaczący gest.
-Um. Jeśli masz czas i ochotę to Anastazja na pewno się ucieszy.- wydukał
Propozycja Błaszczykowskiego nadal robiła na nim ogromne wrażenie.
-Napatrzyłem się już na wiele ludzkiego cierpienia i jeśli mogę sprawić komuś radość samą swoją obecnością to czemu miałbym tego nie robić.- odparł piłkarz, a Krzysiek pomyślał, że jest niewielu takich skromnych ludzi na tym świecie.
-Miło słyszeć takie słowa z ust tak wielkiej gwiazdy.
Kuba roześmiał się w odpowiedzi.
-Wiesz, że nie znoszę jak ktoś nazywa mnie gwiazdą. Lepiej powiedz, w którym szpitalu leży Anastazja?
-W Klinicznym Szpitalu Wojewódzkim nr.2 na Lwowskiej 60. Będziesz wiedział jak dojechać?
-Tak. Jakby co mam GPS w samochodzie.
-Kuba jeszcze raz dzięki za wszystko. Jesteś prawdziwym przyjacielem.- powiedział wzruszony
Błaszczykowski od wielu lat był jednym z jego trzech, a teraz już niestety dwóch najlepszych przyjaciół Z Bartkiem utrzymywał odrobinę bliższe relacje ponieważ obecnie grali w tym samym klubie, a do niedawna spotykali się na zgrupowaniach reprezentacji. Z Kubą niestety, w większości rozmawiał przez skype'a, albo widział się w realu parę razy do roku.
-Nie ma za co. Do zobaczenia.- piłkarz zakończył połączenie
Weronika przebudziła się nerwowo. Kobieta rozejrzała się dookoła i zdała sobie sprawę, że choroba córki nie była tylko złym koszmarem. Na drugim łóżku stojącym parę metrów dalej spała Anastazja. Dziewczynka wierciła się nerwowo jakby coś ją bolało. Magierska podniosła się do pozycji półleżącej, a po chwili wstała i podeszła do córki. Kiedy kobieta stanęła przy łóżku dziewczynki dostrzegła małą kartkę z wiadomością jak się domyśliła od Krzyśka. Czytając te paręnaście słów Weronika przypomniała sobie wydarzenia minionej nocy. Magierska była na siebie wściekła, że dała się ponieść emocjom. Kobieta bała się teraz spojrzeć siatkarzowi w oczy. Co niby miałaby mu powiedzieć. Że to był wypadek, że zadziałały emocje, że tego żałuje? Przecież wcale tak nie było. Weronika pocałowała libero nie w przypływie ataku paniki, samotności czy desperacji. Zrobiła to, bo po prostu tego pragnęła. Dziewczynka zaczęła się wybudzać, a na jej twarzy pojawił się lekki grymas bólu. Weronika już chciała iść zawołać pielęgniarkę, ale wtedy do pokoju wszedł lekarz zajmujący się Anastazją. Mężczyzna przywitał się zwykłym dzień dobry i od razu przeszedł do krótkiego wywiadu. Chociaż lekarz zapewnił małą Magierską, że na pewno wyzdrowieje kobieta nie dała się zwieść. W jego spojrzeniu czaił się dziwny błysk smutku. Czyżby było aż tak źle? To pytanie nurtowało Weronikę najbardziej. Magierska wiedziała, że walka z rakiem nie jest łatwa, ale jak każda matka chciała wierzyć, że jej córka wyjdzie z tego boju zwycięsko. Po śniadaniu zjawiła się pielęgniarka, która podpięła dziewczynce pierwszą dawkę chemii. Weronika siedziała na krzesełku obok łóżka Anastazji i wpatrywała się pustym wzrokiem w kropelki przezroczystego płynu wpadające do krwiobiegu tego małego ciałka.
-Mamusiu zimno mi.- pożaliła się mała Magierska
Kobieta przytknęła dłoń do czoła córki po czym zawołała zdenerwowana.
-Przecież Ty jesteś rozpalona!
Weronika natychmiast wybiegła z sali i zaczepiła pierwszą spotkaną pielęgniarkę.
Chwilę później w pokoju dziewczynki zjawił się lekarz. Jego mina nie wróżyła niczego dobrego.
-Panie doktorze co jest?- zapytała łamiącym głosem
-Obawiam się, że nie zostało nam zbyt wiele czasu.- odparł tajemniczo
-To znaczy?
-Do przeszczepu szpiku. Najlepiej gdyby to była osoba spokrewniona, ale nawet zgodny szpik będzie dla nas ratunkiem.
-Pan chce mi powiedzieć, że moja córka umiera!- wrzasnęła z bezsilności
Mężczyzna westchnął głęboko po czym odparł ze stoickim spokojem.
-To dopiero pierwsza dawka chemii. Może po niej będzie trochę lepiej. Proszę nie tracić nadziei.
-Nadzieja?-prychnęła w myślach

W ostatnim czasie zbyt często musiała żyć nadzieją i pustą wiarą. Najpierw łudziła się, że Artur ,jak to często miał w zwyczaju ,stanie przy kuchennym blacie i będzie czaił się na świeżo upieczone pieguski. A teraz musiała wierzyć, że jej córka zdąży się jeszcze zakochać, założyć rodzinę czy pójść na studia.

***
Jakiś czas mnie tutaj nie było, ale już jestem. Mam nadzieję, że rozdział się podoba. Jak myślicie czy uda się znaleźć dawcę dla Anastazji? Napomknę tylko, że nie zapomniałam o Karolinie i o tym, że zna małą. Te fakty mogą się okazać bardzo znaczące w dalszym ciągu historii. Pozdrawiam! Dobrej nocy! Do next! :)

11 komentarzy:

  1. Czy to Karolina będzie dawcą? Kuba to wspaniały człowiek. Mam nadzieję, że to opowiadanie jeszcze nie raz mnie zaskoczy.
    Pozdrawiam Julia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! :) Z pewnością będzie jeszcze tutaj parę zaskoczeń. Co do wątku Karoliny to na razie Ci nie zdradzę w jakiej nowej roli się pojawi.

      Usuń
  2. Zapraszam na pierwszy rozdział! :D
    https://sto-dni-cierpienia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wpadłam dzisiaj, ale wyświetla mi się tylko prolog. Nie wiem czy to u mnie jest coś nie tak blogspot wariuje. Pozdrawiam! ☺

      Usuń
  3. Wpadłam przez przypadek... mam po prosty zbyt dużo wolnego czasu w przerwie od uczelni :P ... i tak szybko nie wypadnę! Bardzo podoba mi się pomysł na tą historię, a jeszcze bardziej podoba mi się styl, w jakim piszesz, a dla mnie, osobiście, jest on bardzo ważny, zarówno w książkach, jak i blogach ;) Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo, dużo weny i teraz i już w przyszłym roku, bo w końcu nam się ten 2016 kończy :P
    Przy okazji, zapraszam do siebie: http://this-is-how-to-be-a-heartbreaker.blogspot.com/
    Może akurat się spodoba ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za takie miłe słowa i za życzenia. Prowadząc każdy z moich 4 blogów staram się przykładać dużą wagę do stylu opowiadanie. Opowiadanie bez względu na tematykę powinno się czytać lekko i przyjemnie. Obiecuję, że jak tylko znajdę czas zawitam do Ciebie. Pozdrawiam! 😊

      Usuń
    2. Dzisiaj chciałam wpaść, ale podało mi, że blog został usunięty. Faktycznie go usunęłaś czy to jakiś błąd blogospota? Pozdrawiam

      Usuń
    3. Chyba jakiś, bo nic nie usuwalam na pewno...

      Usuń
  4. Dla pewności skopiowałam jeszcze raz: http://this-is-how-to-be-a-heartbreaker.blogspot.com/
    Ogólnie to nie bardzo ogarniam, bo u mnie działa, nawet na wylogowanym bloggerze :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Już ogarnęłam o co chodzi. Z linka normalnie mi weszło, ale jak wchodziłam z postu na Twoim koncie google to wywalało jakiś błąd. Ps. Kiedy ciąg dalszy? Pozdrawiam! ☺

      Usuń
    2. To się cieszę, mam nadzieję, że się spodoba ;) PS. Mam nadzieję, że jeszcze przed 1.01, bo mam już właściwie gotową kolejną część ;)

      Usuń