Krzysiek
wyswobodził się powoli z ramion Weroniki. Kobieta mruknęła coś
pod nosem po czym przewróciła się na drugi bok i ponownie usnęła.
Mężczyzna przetarł oczy kierując się do łazienki. Kiedy
siatkarz wyszedł z toalety spojrzał ze smutkiem na dwie śpiące
istoty. Chociaż różniły się wiekiem były tak samo bezbronne.
Libero wyrwał małą kartkę z notatnika leżącego na szafce obok
łóżka dziewczynki i zostawił krótką wiadomość dla
Magierskiej.
-Pojechałem
do domu trochę się ogarnąć. Przyjadę po treningu. W razie czego
dzwoń. Mimo wszystko życzę wam miłego dnia.
Krzysiek
Mężczyzna
ostatni raz spoglądnął na Weronikę i Anastazję po czym chwycił
kurtkę i wyszedł z sali. Po drodze siatkarz minął się z
lekarzem prowadzącym małą Magierską, ale ten rzucił tylko dzień
dobry i ruszył dalej. Krzysiek wyjął komórkę z kieszeni kurtki,
żeby zobaczyć, która jest godzina. Niestety bateria już dawno
temu padła. Libero westchnął jedynie wychodząc ze szpitala. Jak
tylko siatkarz znalazł się w swoim domu natychmiast poszedł
podłączyć telefon. Za raz po włączeniu komórki wyświetliło mu
się ponad 20 nieodebranych połączeń i 10 nieprzeczytanych
wiadomości. Zarówno telefony jak i sms-y były od Bartka. Libero od
razu wybrał numer atakującego, który odebrał za pierwszym
sygnałem.
-No
w końcu raczyłeś oddzwonić!- ofuknął go przyjaciel
Siatkarz
rzucił tę uwagę mimo uszu i zaczął się tłumaczyć.
-To
była sytuacja awaryjna.
-Co
znowu się upiłeś?
-Nie!-
warknął i natychmiast zapiło mu się światełko w głowie
-A
skąd w ogóle wiesz, że się ostatnio upiłem.
-Twoja
panna się ze mną spotkała.- odparł Kurek
-Jaka
panna, o kim Ty mówisz?- Krzysiek coraz mniej rozumiał
-Weronika
czy jakoś tak miała na imię.
Po
raz kolejny zachowanie kobiety bardzo zdziwiło libero. Znowu miała
przed nim jakieś tajemnice. Teraz jednak najbardziej zastanawiał go
fakt jak skontaktowała się atakującym.
-Zadzwoniła
do Ciebie czy co?- zapytał próbując połapać się w tym wszystkim
-No
tak. Igła kurde co to za śledztwo. Kobieta się o Ciebie martwi…
-Teraz
to powinna martwić się o siebie.- wypalił libero co natychmiast
zaintrygowało siatkarza
-Zatem
ta awaryjna sytuacja była związana z Weroniką?- domyślił się
-Jej
córka ma białaczkę.
Po
drugiej stronie zapadła głucha cisza. Krzysiek odsunął telefon od
ucha, żeby sprawdzić czy połączenie nie zostało czasem
przerwane, ale na ekranie komórki nadal widniało zdjęcie Kurasia.
-Halo,
Bartek jesteś tam?!- zawołał ponownie przykładając telefon do
ucha
-Tak.
Po prostu nie wiem co powiedzieć.- wyjąkał po dłuższej chwili
mężczyzna
-Miałem
wczoraj tak samo. Ta wiadomość kompletnie ścięła mnie z nóg.
Jeszcze jak sobie pomyślałem, że na miejscu tej dziewczynki mogła
być moja Dominika to już w ogóle zrobiło mi się słabo.
-Jakie
ma szanse?
-Będą
podawać jej chemię, ale lekarz mówi, że jedynym wyjściem jest
przeszczep szpiku.
-No
to zagadaj do władz klubu. Na pewno uda się zorganizować jakąś
akcję.- poradził mu przyjaciel
-Kontaktowałem
się już z Kubą. Może jego fundacja coś zdziała.
-Nie
zaszkodzi działanie na kilka frontów. Chyba wiesz, że znalezienie
dawcy nie jest wcale takie proste.
-Wiem.-
zirytował się libero
-Dobra
Igła. Zrobisz jak zechcesz!- zawołał próbując załagodzić
sytuację
-O
której jest trening?- zapytał ucinając niewygodny temat
-O
14, ale czujesz się na siłach?
Krzysiek
westchnął głęboko zanim odpowiedział. Mężczyzna starał się
zrozumieć troskę przyjaciela. Bartek był przy nim zawsze w
najtrudniejszych momentach. Tym razem jednak libero chciał stanąć
na wysokości zadania i samemu poradzić sobie z problemem.
-Wycisk
na boisku dobrze mi zrobi.- odparł wymijająco
Atakujący
wiedział, że jakakolwiek dyskusja z przyjacielem nic nie da dlatego
zakończył połączenie. Libero jeszcze raz przejrzał otrzymane
wiadomości i natknął się na sms-a od Kuby. Dopiero wtedy siatkarz
przypomniał sobie, że miał zadzwonić do pani Małgosi. Nie chcąc
odkładać tego na później Krzysiek wybrał nadesłany numer.
-Małgorzata
Domagalik.- kobieta odebrała za drugim sygnałem
-Dzień
Dobry. Krzysztof Ignaczak.- przedstawił się i już chciał zacząć
nakreślać sytuację, ale pani Małgosia weszła mu w słowo
-Kuba
dzwonił do mnie wczoraj i powiedział co nieco.
-Miałem
się skontaktować z panią już wczoraj, ale w tym całym
zamieszaniu jakoś mi to umknęło.- usprawiedliwił się na wstępie
i zapytał -Możecie jakoś pomóc Anastazji?
-Nie
bezpośrednio. To znaczy możemy zorganizować jakąś akcję.
Ostatnio np. nasza fundacja organizowała turniej piłkarski
połączony z koncertem Kamila Bednarka podczas, którego każdy kto
przyszedł mógł zapisać się do banku dawców.
-Dacie
radę zrobić coś takiego dla Anastazji? Lekarz mówi, że
przeszczep to jedyny ratunek, a ona ma bardzo rzadką grupę krwi.
-Porozmawiam
z Kubą i coś na pewno wymyślimy. Z tego co wiem to Kuba miał
dzisiaj przyjechać do Polski.
-Już
dzisiaj?- zdziwił się przypominając sobie swoją rozmowę z
przyjacielem
-Tak.
Nie mówił mi skąd ta nagła zmiana planów.
-Dobrze.
W takim razie jesteśmy w kontakcie. Dziękuję za wszystko.
-Podziękuje
nam pan jak uda się pomóc tej dziewczynce. Do widzenia.- odparła
kobieta po czym zakończyła połączenie
Krzysiek
spojrzał na ścienny zegar i jęknął widząc, że zostały jeszcze
ponad dwie godziny do treningu. Libero wstał z kanapy i udał się
do kuchni przyszykować śniadanie, ale ostatecznie zrezygnował z
jedzenia i wypił tylko mocne espresso. W trakcie tych
kilkudziesięciu minut mężczyzna nieustannie myślał o Weronice i
jej córce. Siatkarz nadal nie potrafił pogodzić się z
niesprawiedliwością losu. Czym zawiniła ta bezbronna kobieta, że
życie tak bardzo się nad nią znęcało. Po dłuższych dywagacjach
Krzysiek stwierdził, że to samo pytanie mógłby postawić w
stosunku do siebie. Czym on zawinił, że los odebrał mu ukochaną
osobę, matkę jego dzieci? Głębokie rozmyślania libero, przerwał
dźwięk telefonu. Siatkarz spojrzał na ekran i zdziwił się widząc
migające na ekranie imię polskiego pomocnika.
-Halo,
no cześć!- rzucił do słuchawki próbując wykrzesać z siebie
odrobinę entuzjazmu co nie było takie łatwe
-Cześć.
Przyjechałem wcześniej do Polski i tak sobie pomyślałem, że może
odwiedziłbym tą małą.- zaproponował nieśmiało Kuba
Krzyśka
momentalnie zatkało. Błaszczykowski po raz kolejny pokazał jakim
jest wrażliwym człowiekiem. Libero do teraz pamiętał jak Kuba
pojechał na pogrzeb Dominiki, dziewczynki, z którą spotkał się
parę razy na oddziale onkologicznym, przed ważnym meczem z
Niemcami. Co prawda polski pomocnik nie wyszedł wtedy na murawę z
powodu kontuzji, ale dla siatkarza to i tak był bardzo znaczący
gest.
-Um.
Jeśli masz czas i ochotę to Anastazja na pewno się ucieszy.-
wydukał
Propozycja
Błaszczykowskiego nadal robiła na nim ogromne wrażenie.
-Napatrzyłem się już na wiele ludzkiego cierpienia i jeśli mogę
sprawić komuś radość samą swoją obecnością to czemu miałbym
tego nie robić.- odparł piłkarz, a Krzysiek pomyślał, że jest
niewielu takich skromnych ludzi na tym świecie.
-Miło
słyszeć takie słowa z ust tak wielkiej gwiazdy.
Kuba
roześmiał się w odpowiedzi.
-Wiesz,
że nie znoszę jak ktoś nazywa mnie gwiazdą. Lepiej powiedz, w
którym szpitalu leży Anastazja?
-W
Klinicznym Szpitalu Wojewódzkim nr.2 na Lwowskiej 60. Będziesz
wiedział jak dojechać?
-Tak.
Jakby co mam GPS w samochodzie.
-Kuba
jeszcze raz dzięki za wszystko. Jesteś prawdziwym przyjacielem.-
powiedział wzruszony
Błaszczykowski
od wielu lat był jednym z jego trzech, a teraz już niestety dwóch
najlepszych przyjaciół Z Bartkiem utrzymywał odrobinę bliższe
relacje ponieważ obecnie grali w tym samym klubie, a do niedawna
spotykali się na zgrupowaniach reprezentacji. Z Kubą niestety, w
większości rozmawiał przez skype'a, albo widział się w realu
parę razy do roku.
-Nie
ma za co. Do zobaczenia.- piłkarz zakończył połączenie
Weronika
przebudziła się nerwowo. Kobieta rozejrzała się dookoła i zdała
sobie sprawę, że choroba córki nie była tylko złym koszmarem. Na
drugim łóżku stojącym parę metrów dalej spała Anastazja.
Dziewczynka wierciła się nerwowo jakby coś ją bolało. Magierska
podniosła się do pozycji półleżącej, a po chwili wstała i
podeszła do córki. Kiedy kobieta stanęła przy łóżku
dziewczynki dostrzegła małą kartkę z wiadomością jak się
domyśliła od Krzyśka. Czytając te paręnaście słów Weronika
przypomniała sobie wydarzenia minionej nocy. Magierska była na
siebie wściekła, że dała się ponieść emocjom. Kobieta bała
się teraz spojrzeć siatkarzowi w oczy. Co niby miałaby mu
powiedzieć. Że to był wypadek, że zadziałały emocje, że tego
żałuje? Przecież wcale tak nie było. Weronika pocałowała libero
nie w przypływie ataku paniki, samotności czy desperacji. Zrobiła
to, bo po prostu tego pragnęła. Dziewczynka zaczęła się wybudzać, a na jej
twarzy pojawił się lekki grymas bólu. Weronika już chciała iść
zawołać pielęgniarkę, ale wtedy do pokoju wszedł lekarz
zajmujący się Anastazją. Mężczyzna przywitał się zwykłym
dzień dobry i od razu przeszedł do krótkiego wywiadu. Chociaż
lekarz zapewnił małą Magierską, że na pewno wyzdrowieje kobieta
nie dała się zwieść. W jego spojrzeniu czaił się dziwny błysk
smutku. Czyżby było aż tak źle? To pytanie nurtowało Weronikę
najbardziej. Magierska wiedziała, że walka z rakiem nie jest łatwa,
ale jak każda matka chciała wierzyć, że jej córka wyjdzie z tego
boju zwycięsko. Po śniadaniu zjawiła się pielęgniarka, która
podpięła dziewczynce pierwszą dawkę chemii. Weronika siedziała
na krzesełku obok łóżka Anastazji i wpatrywała się pustym
wzrokiem w kropelki przezroczystego płynu wpadające do krwiobiegu
tego małego ciałka.
-Mamusiu
zimno mi.- pożaliła się mała Magierska
Kobieta
przytknęła dłoń do czoła córki po czym zawołała zdenerwowana.
-Przecież
Ty jesteś rozpalona!
Weronika
natychmiast wybiegła z sali i zaczepiła pierwszą spotkaną
pielęgniarkę.
Chwilę
później w pokoju dziewczynki zjawił się lekarz. Jego mina nie
wróżyła niczego dobrego.
-Panie
doktorze co jest?- zapytała łamiącym głosem
-Obawiam
się, że nie zostało nam zbyt wiele czasu.- odparł tajemniczo
-To
znaczy?
-Do
przeszczepu szpiku. Najlepiej gdyby to była osoba spokrewniona, ale
nawet zgodny szpik będzie dla nas ratunkiem.
-Pan
chce mi powiedzieć, że moja córka umiera!- wrzasnęła z
bezsilności
Mężczyzna
westchnął głęboko po czym odparł ze stoickim spokojem.
-To
dopiero pierwsza dawka chemii. Może po niej będzie trochę lepiej.
Proszę nie tracić nadziei.
-Nadzieja?-prychnęła
w myślach
W
ostatnim czasie zbyt często musiała żyć nadzieją i pustą wiarą.
Najpierw łudziła się, że Artur ,jak to często miał w zwyczaju
,stanie przy kuchennym blacie i będzie czaił się na świeżo
upieczone pieguski. A teraz musiała wierzyć, że jej córka zdąży
się jeszcze zakochać, założyć rodzinę czy pójść na studia.
***
Jakiś czas mnie tutaj nie było, ale już jestem. Mam nadzieję, że rozdział się podoba. Jak myślicie czy uda się znaleźć dawcę dla Anastazji? Napomknę tylko, że nie zapomniałam o Karolinie i o tym, że zna małą. Te fakty mogą się okazać bardzo znaczące w dalszym ciągu historii. Pozdrawiam! Dobrej nocy! Do next! :)
Czy to Karolina będzie dawcą? Kuba to wspaniały człowiek. Mam nadzieję, że to opowiadanie jeszcze nie raz mnie zaskoczy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Julia
Dzięki! :) Z pewnością będzie jeszcze tutaj parę zaskoczeń. Co do wątku Karoliny to na razie Ci nie zdradzę w jakiej nowej roli się pojawi.
UsuńZapraszam na pierwszy rozdział! :D
OdpowiedzUsuńhttps://sto-dni-cierpienia.blogspot.com/
Wpadłam dzisiaj, ale wyświetla mi się tylko prolog. Nie wiem czy to u mnie jest coś nie tak blogspot wariuje. Pozdrawiam! ☺
UsuńWpadłam przez przypadek... mam po prosty zbyt dużo wolnego czasu w przerwie od uczelni :P ... i tak szybko nie wypadnę! Bardzo podoba mi się pomysł na tą historię, a jeszcze bardziej podoba mi się styl, w jakim piszesz, a dla mnie, osobiście, jest on bardzo ważny, zarówno w książkach, jak i blogach ;) Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo, dużo weny i teraz i już w przyszłym roku, bo w końcu nam się ten 2016 kończy :P
OdpowiedzUsuńPrzy okazji, zapraszam do siebie: http://this-is-how-to-be-a-heartbreaker.blogspot.com/
Może akurat się spodoba ;)
Dziękuję za takie miłe słowa i za życzenia. Prowadząc każdy z moich 4 blogów staram się przykładać dużą wagę do stylu opowiadanie. Opowiadanie bez względu na tematykę powinno się czytać lekko i przyjemnie. Obiecuję, że jak tylko znajdę czas zawitam do Ciebie. Pozdrawiam! 😊
UsuńDzisiaj chciałam wpaść, ale podało mi, że blog został usunięty. Faktycznie go usunęłaś czy to jakiś błąd blogospota? Pozdrawiam
UsuńChyba jakiś, bo nic nie usuwalam na pewno...
UsuńDla pewności skopiowałam jeszcze raz: http://this-is-how-to-be-a-heartbreaker.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńOgólnie to nie bardzo ogarniam, bo u mnie działa, nawet na wylogowanym bloggerze :P
Dzięki. Już ogarnęłam o co chodzi. Z linka normalnie mi weszło, ale jak wchodziłam z postu na Twoim koncie google to wywalało jakiś błąd. Ps. Kiedy ciąg dalszy? Pozdrawiam! ☺
UsuńTo się cieszę, mam nadzieję, że się spodoba ;) PS. Mam nadzieję, że jeszcze przed 1.01, bo mam już właściwie gotową kolejną część ;)
Usuń