- Krzysiek wszedł do szatni, a wszystkie spojrzenia odwróciły się w jego kierunku. Mężczyzna rzucił tylko zwykłe cześć i podszedł do swojej szafki. Przebierający się obok Bartek chciał zagadać przyjaciela, ale zrezygnował z tego pomysłu widząc umęczoną twarz Igły. Tym razem libero nie potrafił udawać, że wszystko jest w porządku. Sytuacja z chorobą Anastazji bardzo go wymęczyła. Jak tylko siatkarz pojawił się na hali został zawezwany przez trenera. Andrzej Kowal domagał się natychmiastowych wyjaśnień jego wczorajszej nieobecności. Libero, pomijając swoją nocną wpadkę wytłumaczył po krótce sprawę z dziewczynką.
- -Mam nadzieję, że nie zaangażujesz się w to za bardzo, bo drużyna Cię potrzebuje.- skwitował mężczyzna
- Niestety Krzysiek obawiał się, że już było za późno. Siatkarz nieustannie myślał o Magierskich. Nawet teraz, jego myśli zamiast skupiać się na treningu i plus lidze wybiegały w przód, do kolejnego spotkania z kobietą. Libero skinął delikatnie głową nie chcąc jeszcze bardziej rozzłościć mężczyzny. W trakcie treningu siatkarz próbował dać z siebie maksimum, żeby chociaż trochę udobruchać trenera. Przy okazji wyżycie się na piłce dobrze mu zrobiło. Chociaż na paręnaście minut zajął czym innym swoje myśli.
- Anastazja zasnęła wymęczona chemią, oraz zażytymi lekami. W przeciwieństwie do spokojnej dziewczynki Weronika toczyła ze sobą wewnętrzną walkę. Kobieta była wdzięczna Krzyśkowi za otrzymaną pomoc, ale czuła, że to wszystko rozwijało się w zbyt szybkim tempie. Magierska nie chciała dawać mężczyźnie złudnych nadziei. Nie była taka. Nie potrafiła bawić się czyimś kosztem. Weronika obiecała sobie, że przy najbliższej okazji przeprowadzi poważną rozmowę z siatkarzem. Kobieta chciała, żeby sprawa była jasna. Dla niej Krzysiek był tylko przyjacielem. Na moment Magierska zawahała się przy tej myśli, ale prawie natychmiast odrzuciła własne wątpliwości. Kobieta usłyszała dźwięk otwieranych drzwi, ale nie odwróciła się za siebie, żeby sprawdzić kto przyszedł. Weronika była pewna, że to któraś z pielęgniarek. Ku jej zaskoczeniu po chwili rozległ się jakiś męski głos.
- -Dzień dobry!
- Magierska podskoczyła wystraszona i natychmiast odwróciła do tyłu głowę. W progu sali stał sam Jakub Błaszczykowski.
- -Dzień dobry… co pan tutaj robi?- wyjąkała
- Piłkarz przeszedł w głąb pokoju.
- -Przysyła mnie dobra wróżka.- odparł tajemniczo
- Weronika spojrzała na niego zdziwiona nie mogąc odnaleźć się w zaistniałej sytuacji.
- -Kogo ma pan myśli?
- Rozmowa pary najwyraźniej obudziła Anastazję ponieważ dziewczynka otworzyła powoli swoje oczka i spojrzała najpierw na mamę, a następnie przeniosła wzrok na mężczyznę.
- -Pan… Kuba.- powiedziała z lekkim wysiłkiem
- -Cześć. Jak się czujesz?
- Kobieta z ogromnym wzruszeniem patrzyła jak piłkarz podchodzi do jej córki i wita się uściskiem dłoni.
- -Jestem trochę słaba.- odparła mała Magierska
- Kuba chwycił krzesło stojące pod ścianą i przystawił je obok łózka, a następnie usiadł na nim.
- -Mam coś dla Ciebie.- oznajmił polski pomocnik
- Na te słowa twarz dziewczynki od razu się rozpromieniła. Piłkarz podał jej torebkę z prezentem, a Anastazja natychmiast zajrzała do środka. Dziewczynka po kolei wyjmowała otrzymane pakunki wykazując coraz większą radość. Weronika, która dotychczas siedziała w milczeniu nadal nie mogła wydobyć z siebie głosu. To co zrobił Kuba wiele dla niej znaczyło. Dla niego pewnie to był tylko lot z Wolsburga do Rzeszowa. Mimo tego kobieta była mu wdzięczna z tę wizytę. Nareszcie na twarzy Anastazji pojawił się prawdziwy, niewymuszony uśmiech, który zniknął kilkanaście godzin temu.
- -Umiesz grać w chińczyka?- zapytał po chwili Błaszczykowski
- Dziewczynka potaknęła delikatnie głową, a mężczyzna wyjął z drugiej torby kwadratowe pudełko, średnich rozmiarów.
- -Rozłóż planszę, a ja pójdę porozmawiać z Twoją mamą.- polecił jej spoglądając na Magierską
- Chociaż Kuba nie zwrócił się do niej bezpośrednio kobieta wstała z krzesła i ruszyła za mężczyzną. Weronika usiadła na na jednym z plastikowych krzesełek, a piłkarz zajął miejsce po jej lewej stronie.
- -Nadal się pani nie domyśla o kogo mi chodziło?- zagadnął próbując zmniejszyć zaistniałe między nimi napięcie
- Magierska wytężyła swój umysł, ale do głowy przyszedł jej tylko Ignaczak, którego od razu skreśliła z listy potencjalnych dobrych wróżek.
- -Nie.- odparła krótko
- W tej chwili nie miało dla niej znaczenia kto za tym stoi. Liczyło się tylko to, że jej córka była szczęśliwa.
- -Znam się od kilku lat z Krzyśkiem.
- Mężczyzna nie musiał mówić nic więcej. To jedno, krótkie zdanie w zupełności wystarczyło, żeby kobieta wpadła w jeszcze większą panikę. Osoba, którą skreśliła na starcie okazała się być dobrą wróżką Anastazji. Chociaż przed paroma minutami Weronika chciała spowalniać poczynania libero to w tym momencie była mu wdzięczna za to co zrobił.
- -Dziękuje panu.- powiedziała uśmiechając się serdecznie
- -Może skończymy z tym grzecznościami?- zaproponował piłkarz na co kobieta od razu przystała
- -Skoro jesteśmy sami to powiedź mi jakie są rokowania.
- Tym razem głos mężczyzny nie był już taki swobodny i opanowany. Magierska odniosła wręcz wrażenie, że Kuba naprawdę przejął się losem dziewczynki.
- -Nie najlepsze. Owszem jesteśmy dopiero na początku leczenia, ale lekarz mówi, że bez przeszczepu się nie obędzie.
- Dopiero kiedy kobieta wypowiedziała te słowa na głos zdała sobie sprawę z ich znaczenia. Jeśli w najbliższym czasie nie znajdzie się dawca jej mała córeczka wyruszy na spotkanie ze swoim ojcem.
- -Rozmawiałem już Małgosią, prezesem mojej fundacji i mamy pewien pomysł. Przed świętami chcemy zorganizować takie jak to nazwaliśmy świąteczne granie z Kubą. Zorganizujemy jakiś mecz piłkarski. Zaprosimy kilku sportowców, aktorów, muzyków, młodzież. Podczas tej imprezy będziemy zbierać pieniądze na leczenie pewnego chłopca, który cierpi na poważną chorobę kości. Oprócz tego możemy także nawiązać współpracę z DKMS. Każdy kto przyjdzie będzie się mógł zapisać do banku dawców. A nóż znajdzie się dawca dla Anastazji.
- -Dziękuję!- wykrzyknęła po czym nie panując nad sobą rzuciła się na piłkarza
- Reakcja kobiety bardzo wzruszyła Kubę i obudziła w nim pewne na pozór, już dawno zabliźnione rany. On już nie miał matki, ale dzięki babci wiedział co to znaczy rodzicielska troska.
- -To nic wielkiego.- odparł nonszalancko
- Umniejszanie swoich czynów i zasług było jego cechą rozpoznawalną.
- -Nie prawda. Nawet ten Twój przyjazd tutaj ma dla mnie ogromne znaczenie. Widziałeś reakcję Anastazji. Od wczoraj wieczora ani razu się nie uśmiechnęła.
- Piłkarz wzruszył jedynie ramionami nie chcąc ciągnąć tej bezsensownej dyskusji.
- -Chodźmy do Anastazji. Pewnie już się niecierpliwi.
- Rzeczywiście kiedy para weszła do sali dziewczynka wyraziła swoje niezadowolenie z powodu ich długiej rozmowy. Weronika zajęła poprzednie miejsce nie chcąc przeszkadzać Anastazji i Kubie. Jej córka jednak miała zupełnie inne plany. Od razu zaproponowała grę we trójkę. Mała Magierska powiedziała to tak stanowczym tonem, że kobieta nie próbowała nawet się sprzeciwiać. Weronika przystawiła krzesło bliżej łóżka ponieważ na nim znajdowała się już rozłożona plansza. Dziewczynka nie pytając o czyjekolwiek pozwolenie zastrzegła sobie prawo do niebieskich pionków. Kuba uśmiechnął się ciepło do Anastazji podając jej sześcienną kostkę, która sturlała się na ziemię. Dziewczynka odebrała ją odwzajemniając uśmiech mężczyzny. Podczas gry nie obyło się bez żartów i śmiechów. Nawet Weronika poczuła, że na chwilę zeszło z niej to całe napięcie. Patrząc na roześmianą twarz córki nie dopuszczała do siebie myśli, że ten uśmiech może niedługo zniknąć. Kuba posiedział z Anastazją ponad dwie godziny. Chociaż zarówno mina dziewczynki jak i piłkarza wskazywały na to, że chcieliby pobyć ze sobą jeszcze dłużej. Niestety na Anastazję czekał obiad i kolejna dawka leków. Kiedy mała Magierska konsumowała posiłek Weronika odprowadziła pomocnika. Po drodze kobieta jeszcze podziękowała mu za tę wizytę, a piłkarz po raz kolejny zapewnił, że dla niego to również było miłe spotkanie. Przy okazji mężczyzna obiecał, że jeszcze na pewno odwiedzi dziewczynkę. Na pożegnanie para wymieniła się numerami telefonów i każde ruszyło do swoich obowiązków.
- ***
- Wracam do was po świętach z nowym rozdziałem. Mam nadzieję, że się podoba. Dzisiaj trochę bez większej akcji, ale od następnej częśći znowu zacznie się dziać. Pozdrawiam! Do next! :)
- Ps. Życzę wam udanej zabawy sylwestrowej oraz pomyśloności w Nowym Roku. Dużo zdrowia, spełnienia marzeń. A wszystkim twórcom opowiadań, którzy tutaj zaglądają życzę jeszcze dużo weny. Niech wena będzie z wami! :)
sobota, 31 grudnia 2016
Rozdział 14
czwartek, 22 grudnia 2016
Świąteczne życzenia
Z okazji zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia chcę życzyć wam wszystkim zdrowych i spokojnych świąt spędzonych w gornie najbliższych. Niech to będzie taki czas zatrzymania się na chwilę zdala od wszystkich codziennych obowiązków. W nadchodzącym, nowym roku niech spełnią się wszystkie wasze marzenia, a wszelkie troski niech omijają was szeroki łukiem.
Ponieważ w statystykach widziałam, że na mojego bloga zaglądają osoby z zagranicy postanowiłam dołączyć krótkie życzenia w ich ojczystych językach.
Ponieważ w statystykach widziałam, że na mojego bloga zaglądają osoby z zagranicy postanowiłam dołączyć krótkie życzenia w ich ojczystych językach.
Feliz
Natal e próspero Ano Novo!
Nollaig
Shona agus Athbhliain Shona!
Merry
Christmas and a Happy New Year!
Od wielu lat jestem zakochana w sowach dlatego dołączam wam świąteczną sowę! :)
Pozdrawiam! :)
Rozdział 13
Krzysiek
wyswobodził się powoli z ramion Weroniki. Kobieta mruknęła coś
pod nosem po czym przewróciła się na drugi bok i ponownie usnęła.
Mężczyzna przetarł oczy kierując się do łazienki. Kiedy
siatkarz wyszedł z toalety spojrzał ze smutkiem na dwie śpiące
istoty. Chociaż różniły się wiekiem były tak samo bezbronne.
Libero wyrwał małą kartkę z notatnika leżącego na szafce obok
łóżka dziewczynki i zostawił krótką wiadomość dla
Magierskiej.
-Pojechałem
do domu trochę się ogarnąć. Przyjadę po treningu. W razie czego
dzwoń. Mimo wszystko życzę wam miłego dnia.
Krzysiek
Mężczyzna
ostatni raz spoglądnął na Weronikę i Anastazję po czym chwycił
kurtkę i wyszedł z sali. Po drodze siatkarz minął się z
lekarzem prowadzącym małą Magierską, ale ten rzucił tylko dzień
dobry i ruszył dalej. Krzysiek wyjął komórkę z kieszeni kurtki,
żeby zobaczyć, która jest godzina. Niestety bateria już dawno
temu padła. Libero westchnął jedynie wychodząc ze szpitala. Jak
tylko siatkarz znalazł się w swoim domu natychmiast poszedł
podłączyć telefon. Za raz po włączeniu komórki wyświetliło mu
się ponad 20 nieodebranych połączeń i 10 nieprzeczytanych
wiadomości. Zarówno telefony jak i sms-y były od Bartka. Libero od
razu wybrał numer atakującego, który odebrał za pierwszym
sygnałem.
-No
w końcu raczyłeś oddzwonić!- ofuknął go przyjaciel
Siatkarz
rzucił tę uwagę mimo uszu i zaczął się tłumaczyć.
-To
była sytuacja awaryjna.
-Co
znowu się upiłeś?
-Nie!-
warknął i natychmiast zapiło mu się światełko w głowie
-A
skąd w ogóle wiesz, że się ostatnio upiłem.
-Twoja
panna się ze mną spotkała.- odparł Kurek
-Jaka
panna, o kim Ty mówisz?- Krzysiek coraz mniej rozumiał
-Weronika
czy jakoś tak miała na imię.
Po
raz kolejny zachowanie kobiety bardzo zdziwiło libero. Znowu miała
przed nim jakieś tajemnice. Teraz jednak najbardziej zastanawiał go
fakt jak skontaktowała się atakującym.
-Zadzwoniła
do Ciebie czy co?- zapytał próbując połapać się w tym wszystkim
-No
tak. Igła kurde co to za śledztwo. Kobieta się o Ciebie martwi…
-Teraz
to powinna martwić się o siebie.- wypalił libero co natychmiast
zaintrygowało siatkarza
-Zatem
ta awaryjna sytuacja była związana z Weroniką?- domyślił się
-Jej
córka ma białaczkę.
Po
drugiej stronie zapadła głucha cisza. Krzysiek odsunął telefon od
ucha, żeby sprawdzić czy połączenie nie zostało czasem
przerwane, ale na ekranie komórki nadal widniało zdjęcie Kurasia.
-Halo,
Bartek jesteś tam?!- zawołał ponownie przykładając telefon do
ucha
-Tak.
Po prostu nie wiem co powiedzieć.- wyjąkał po dłuższej chwili
mężczyzna
-Miałem
wczoraj tak samo. Ta wiadomość kompletnie ścięła mnie z nóg.
Jeszcze jak sobie pomyślałem, że na miejscu tej dziewczynki mogła
być moja Dominika to już w ogóle zrobiło mi się słabo.
-Jakie
ma szanse?
-Będą
podawać jej chemię, ale lekarz mówi, że jedynym wyjściem jest
przeszczep szpiku.
-No
to zagadaj do władz klubu. Na pewno uda się zorganizować jakąś
akcję.- poradził mu przyjaciel
-Kontaktowałem
się już z Kubą. Może jego fundacja coś zdziała.
-Nie
zaszkodzi działanie na kilka frontów. Chyba wiesz, że znalezienie
dawcy nie jest wcale takie proste.
-Wiem.-
zirytował się libero
-Dobra
Igła. Zrobisz jak zechcesz!- zawołał próbując załagodzić
sytuację
-O
której jest trening?- zapytał ucinając niewygodny temat
-O
14, ale czujesz się na siłach?
Krzysiek
westchnął głęboko zanim odpowiedział. Mężczyzna starał się
zrozumieć troskę przyjaciela. Bartek był przy nim zawsze w
najtrudniejszych momentach. Tym razem jednak libero chciał stanąć
na wysokości zadania i samemu poradzić sobie z problemem.
-Wycisk
na boisku dobrze mi zrobi.- odparł wymijająco
Atakujący
wiedział, że jakakolwiek dyskusja z przyjacielem nic nie da dlatego
zakończył połączenie. Libero jeszcze raz przejrzał otrzymane
wiadomości i natknął się na sms-a od Kuby. Dopiero wtedy siatkarz
przypomniał sobie, że miał zadzwonić do pani Małgosi. Nie chcąc
odkładać tego na później Krzysiek wybrał nadesłany numer.
-Małgorzata
Domagalik.- kobieta odebrała za drugim sygnałem
-Dzień
Dobry. Krzysztof Ignaczak.- przedstawił się i już chciał zacząć
nakreślać sytuację, ale pani Małgosia weszła mu w słowo
-Kuba
dzwonił do mnie wczoraj i powiedział co nieco.
-Miałem
się skontaktować z panią już wczoraj, ale w tym całym
zamieszaniu jakoś mi to umknęło.- usprawiedliwił się na wstępie
i zapytał -Możecie jakoś pomóc Anastazji?
-Nie
bezpośrednio. To znaczy możemy zorganizować jakąś akcję.
Ostatnio np. nasza fundacja organizowała turniej piłkarski
połączony z koncertem Kamila Bednarka podczas, którego każdy kto
przyszedł mógł zapisać się do banku dawców.
-Dacie
radę zrobić coś takiego dla Anastazji? Lekarz mówi, że
przeszczep to jedyny ratunek, a ona ma bardzo rzadką grupę krwi.
-Porozmawiam
z Kubą i coś na pewno wymyślimy. Z tego co wiem to Kuba miał
dzisiaj przyjechać do Polski.
-Już
dzisiaj?- zdziwił się przypominając sobie swoją rozmowę z
przyjacielem
-Tak.
Nie mówił mi skąd ta nagła zmiana planów.
-Dobrze.
W takim razie jesteśmy w kontakcie. Dziękuję za wszystko.
-Podziękuje
nam pan jak uda się pomóc tej dziewczynce. Do widzenia.- odparła
kobieta po czym zakończyła połączenie
Krzysiek
spojrzał na ścienny zegar i jęknął widząc, że zostały jeszcze
ponad dwie godziny do treningu. Libero wstał z kanapy i udał się
do kuchni przyszykować śniadanie, ale ostatecznie zrezygnował z
jedzenia i wypił tylko mocne espresso. W trakcie tych
kilkudziesięciu minut mężczyzna nieustannie myślał o Weronice i
jej córce. Siatkarz nadal nie potrafił pogodzić się z
niesprawiedliwością losu. Czym zawiniła ta bezbronna kobieta, że
życie tak bardzo się nad nią znęcało. Po dłuższych dywagacjach
Krzysiek stwierdził, że to samo pytanie mógłby postawić w
stosunku do siebie. Czym on zawinił, że los odebrał mu ukochaną
osobę, matkę jego dzieci? Głębokie rozmyślania libero, przerwał
dźwięk telefonu. Siatkarz spojrzał na ekran i zdziwił się widząc
migające na ekranie imię polskiego pomocnika.
-Halo,
no cześć!- rzucił do słuchawki próbując wykrzesać z siebie
odrobinę entuzjazmu co nie było takie łatwe
-Cześć.
Przyjechałem wcześniej do Polski i tak sobie pomyślałem, że może
odwiedziłbym tą małą.- zaproponował nieśmiało Kuba
Krzyśka
momentalnie zatkało. Błaszczykowski po raz kolejny pokazał jakim
jest wrażliwym człowiekiem. Libero do teraz pamiętał jak Kuba
pojechał na pogrzeb Dominiki, dziewczynki, z którą spotkał się
parę razy na oddziale onkologicznym, przed ważnym meczem z
Niemcami. Co prawda polski pomocnik nie wyszedł wtedy na murawę z
powodu kontuzji, ale dla siatkarza to i tak był bardzo znaczący
gest.
-Um.
Jeśli masz czas i ochotę to Anastazja na pewno się ucieszy.-
wydukał
Propozycja
Błaszczykowskiego nadal robiła na nim ogromne wrażenie.
-Napatrzyłem się już na wiele ludzkiego cierpienia i jeśli mogę
sprawić komuś radość samą swoją obecnością to czemu miałbym
tego nie robić.- odparł piłkarz, a Krzysiek pomyślał, że jest
niewielu takich skromnych ludzi na tym świecie.
-Miło
słyszeć takie słowa z ust tak wielkiej gwiazdy.
Kuba
roześmiał się w odpowiedzi.
-Wiesz,
że nie znoszę jak ktoś nazywa mnie gwiazdą. Lepiej powiedz, w
którym szpitalu leży Anastazja?
-W
Klinicznym Szpitalu Wojewódzkim nr.2 na Lwowskiej 60. Będziesz
wiedział jak dojechać?
-Tak.
Jakby co mam GPS w samochodzie.
-Kuba
jeszcze raz dzięki za wszystko. Jesteś prawdziwym przyjacielem.-
powiedział wzruszony
Błaszczykowski
od wielu lat był jednym z jego trzech, a teraz już niestety dwóch
najlepszych przyjaciół Z Bartkiem utrzymywał odrobinę bliższe
relacje ponieważ obecnie grali w tym samym klubie, a do niedawna
spotykali się na zgrupowaniach reprezentacji. Z Kubą niestety, w
większości rozmawiał przez skype'a, albo widział się w realu
parę razy do roku.
-Nie
ma za co. Do zobaczenia.- piłkarz zakończył połączenie
Weronika
przebudziła się nerwowo. Kobieta rozejrzała się dookoła i zdała
sobie sprawę, że choroba córki nie była tylko złym koszmarem. Na
drugim łóżku stojącym parę metrów dalej spała Anastazja.
Dziewczynka wierciła się nerwowo jakby coś ją bolało. Magierska
podniosła się do pozycji półleżącej, a po chwili wstała i
podeszła do córki. Kiedy kobieta stanęła przy łóżku
dziewczynki dostrzegła małą kartkę z wiadomością jak się
domyśliła od Krzyśka. Czytając te paręnaście słów Weronika
przypomniała sobie wydarzenia minionej nocy. Magierska była na
siebie wściekła, że dała się ponieść emocjom. Kobieta bała
się teraz spojrzeć siatkarzowi w oczy. Co niby miałaby mu
powiedzieć. Że to był wypadek, że zadziałały emocje, że tego
żałuje? Przecież wcale tak nie było. Weronika pocałowała libero
nie w przypływie ataku paniki, samotności czy desperacji. Zrobiła
to, bo po prostu tego pragnęła. Dziewczynka zaczęła się wybudzać, a na jej
twarzy pojawił się lekki grymas bólu. Weronika już chciała iść
zawołać pielęgniarkę, ale wtedy do pokoju wszedł lekarz
zajmujący się Anastazją. Mężczyzna przywitał się zwykłym
dzień dobry i od razu przeszedł do krótkiego wywiadu. Chociaż
lekarz zapewnił małą Magierską, że na pewno wyzdrowieje kobieta
nie dała się zwieść. W jego spojrzeniu czaił się dziwny błysk
smutku. Czyżby było aż tak źle? To pytanie nurtowało Weronikę
najbardziej. Magierska wiedziała, że walka z rakiem nie jest łatwa,
ale jak każda matka chciała wierzyć, że jej córka wyjdzie z tego
boju zwycięsko. Po śniadaniu zjawiła się pielęgniarka, która
podpięła dziewczynce pierwszą dawkę chemii. Weronika siedziała
na krzesełku obok łóżka Anastazji i wpatrywała się pustym
wzrokiem w kropelki przezroczystego płynu wpadające do krwiobiegu
tego małego ciałka.
-Mamusiu
zimno mi.- pożaliła się mała Magierska
Kobieta
przytknęła dłoń do czoła córki po czym zawołała zdenerwowana.
-Przecież
Ty jesteś rozpalona!
Weronika
natychmiast wybiegła z sali i zaczepiła pierwszą spotkaną
pielęgniarkę.
Chwilę
później w pokoju dziewczynki zjawił się lekarz. Jego mina nie
wróżyła niczego dobrego.
-Panie
doktorze co jest?- zapytała łamiącym głosem
-Obawiam
się, że nie zostało nam zbyt wiele czasu.- odparł tajemniczo
-To
znaczy?
-Do
przeszczepu szpiku. Najlepiej gdyby to była osoba spokrewniona, ale
nawet zgodny szpik będzie dla nas ratunkiem.
-Pan
chce mi powiedzieć, że moja córka umiera!- wrzasnęła z
bezsilności
Mężczyzna
westchnął głęboko po czym odparł ze stoickim spokojem.
-To
dopiero pierwsza dawka chemii. Może po niej będzie trochę lepiej.
Proszę nie tracić nadziei.
-Nadzieja?-prychnęła
w myślach
W
ostatnim czasie zbyt często musiała żyć nadzieją i pustą wiarą.
Najpierw łudziła się, że Artur ,jak to często miał w zwyczaju
,stanie przy kuchennym blacie i będzie czaił się na świeżo
upieczone pieguski. A teraz musiała wierzyć, że jej córka zdąży
się jeszcze zakochać, założyć rodzinę czy pójść na studia.
***
Jakiś czas mnie tutaj nie było, ale już jestem. Mam nadzieję, że rozdział się podoba. Jak myślicie czy uda się znaleźć dawcę dla Anastazji? Napomknę tylko, że nie zapomniałam o Karolinie i o tym, że zna małą. Te fakty mogą się okazać bardzo znaczące w dalszym ciągu historii. Pozdrawiam! Dobrej nocy! Do next! :)
wtorek, 13 grudnia 2016
Co z kolejnym rozdziałem?
Z przykrością muszę poinformować, że na razie nowego rozdziału nie będzie. Dopadła mnie potworna choroba i na nic nie mam siły. Mam nadzieję, że uda mi się do was wrócić jak najszybciej. Pozdrawiam! Dobrej nocy! Do next!:)
środa, 7 grudnia 2016
Rozdział 12
- Weronika czuwała przy córce. Kobieta pomimo uprzednich próśb Krzyśka i lekarza zajmującego się dziewczynką nie zamierzała wracać do domu. Anastazja była wszystkim co miała. Była dla niej pozostałością jakiejś części po Arturze. Siatkarz widząc, że Dominika zasypia już na siedząco zamówił taksówkę, żeby odwieźć córkę do rodziców. Libero nie umiał powiedzieć dlaczego, ale nie potrafił zostawić teraz kobiety samej. Mężczyzna tłumaczył sobie, że to zwykła empatia. Kiedy on przeżywał tragedię miał obok ludzi, którzy go wspierali. W przeciwieństwie do niego Weronika była sama i sama musiała radzić sobie z tym wszystkim. Kobieta próbowała namówić Krzyśka do powrotu do domu, ale ten pozostał nieugięty. Weronika mogła udawać nie wiadomo jak twardą, jednak jego nie oszuka. Pod tą maską pewności siebie kryła się mała, bezbronna istota. Na jej barki w przeszłości spadło już tak wiele, a teraz musiała zmierzyć się z kolejnym ciężarem. Kiedy Krzysiek zajechał do rodziców natychmiast został przez nich oblężony. Przez telefon mężczyzna jedynie wytłumaczył im, że musi pomóc swojej znajomej.
- -Synku co się dzieje?- zapytała zmartwiona pani Halina
- -Córka mojej znajomej zachorowała na białaczkę.- odparł zmęczonym głosem
- -Mój boże!- wykrzyknęła kobieta zanim wymieniła porozumiewawcze spojrzenie z mężem
- -Nie wiedziałam, że się z kimś spotykasz po śmierci Iwonki. -powiedziała na co siatkarz przewrócił teatralnie oczami
- Dlaczego wszyscy upatrywali się w jego relacji z Weroniką czegoś więcej. Byli dwójką dobrych znajomych, których połączyła bolesna przeszłość.
- -Mamo nie jesteśmy razem.- zaprzeczył natychmiastowo po czym zwrócił się do córki
- -Dominika idź do Sebastiana. Za raz do was przyjdę.
- Dziewczynka pobiegła na górę, a Krzysiek usiadł na kanapie i zaczął mówić. Te słowa chociaż nie dotyczyły jego osoby personalnie przychodziły mu bardzo trudno. Ponownie ujrzał w myślach smutną twarz dziewczynki. Wręcz słyszał jej zapewnienia, że będzie walczyć. Lekarz poinformował Anastazję o jej stanie w jak najdelikatniejszy sposób. Na początku mała Magierska przyznała, że się boi, ale widząc zapłakane oczy swojej mamy dodała.
- -Nie płacz mamusiu. Jestem silna i będę walczyć.
- Krzyśkowi w tamtym momencie cisnęło się na usta wiele słów. Iwonka mówiła dokładnie to samo. Również za każdym razem kiedy się żegnali powtarzała zobaczysz jak przyjdziesz jutro będę się czuła o wiele lepiej i będę miała lepsze wyniki. Niestety pewnego razu jak przyszedł zastał już puste łóżko żony. Rodzice patrzyli zmartwieni na syna. Już dawno nie widzieli, żeby był w takiej rozsypce.
- -Synku powiesz nam co się dzieje?- zapytała pani Halina kładąc rękę na ramieniu libero
- -Sam chciałbym to wiedzieć.- wyznał
- -Kim jest ta kobieta?- to pytanie padło ust pana Janusza
- -To Weronika. Poznałeś ją wtedy przed naszym domem.
- -Chodzi o Anastazję?! Tę przemiłą dziewczynkę?!- wykrzyknęła jego matka
- -Znasz ją?- zdziwił się siatkarz
- -Tak. Była u nas na obiedzie. Dominika i ta dziewczynka bardzo się zakolegowały.
- Siatkarz westchnął głęboko zastanawiając się dlaczego Weronika zataiła to przed nim. To przecież nie była jakaś zbrodnia.
- -Dobra. Nie ważne. Zajmiecie się dzisiaj dziećmi? Weronika nie powinna zostać teraz sama.- powiedział, a pani Halina uśmiechnęła się w myślach przypominając sobie rozmowę z parku
- Magierska nie wierzyła, że się jeszcze kiedyś ktoś się nią zainteresuje, a tymczasem wszystko wskazywało na to, że wpadła w oko Krzyśkowi.
- -Pewnie jedź.- zapewniła pospiesznie
- -Weronika Cię teraz potrzebuje.
- Libero jęknął słysząc dziwny podtekst w słowach kobiety.
- -Mamo my…- już chciał po raz kolejny zaprotestować jednak pani Halina nie dała mu skończyć
- -Jedź już.
- Krzysiek podniósł się z kanapy i zaczął oklepywać kieszenie w celu znalezienia kluczyków od auta. Dopiero po chwili mężczyzna przypomniał sobie, że przyjechał taksówką.
- -Tato pożyczyłbyś mi auto. Moje nie chciało dzisiaj zapalić i musiałem wziąć taksówkę.
- -Oczywiście. Za raz Ci przyniosę kluczyki.
- Pan Janusz pomknął na górę do sypialni, a libero zgodnie ze wcześniejszą obietnicą zajrzał do dzieci. Sebastian podniósł tylko wzrok na ojca, ale nie odezwał się ani słowem. Za to Dominika natychmiast wpadła w ramiona siatkarza i zaczęła cicho płakać.
- -Tatusiu, ale Anastazja będzie zdrowa?- zapytała cichutkim głosikiem
- -Oczywiście, że tak. Pan doktor poda jej lekarstwo i wyzdrowieje.
- Krzysiek wiedział, że w rzeczywistości to wszystko będzie wyglądać zgoła inaczej, jednak nie umiał powiedzieć własnej córce, że jej najlepszą koleżankę czeka teraz ciężka i niełatwa walka. Walka na śmierć i życie.
- -Bądźcie grzeczni.- zwrócił się do obydwojga wypuszczając dziewczynkę ze swoich ramion
- Sebastian prychnął tylko pod nosem i powrócił do czytania książki, a Dominika obdarowała mężczyznę całusem w policzek wracając do rysowania. Kiedy libero zszedł na dół zastał zmartwionych rodziców. Pani Halina próbowała uśmiechnąć się serdecznie, żeby ukryć oznaki wcześniejszego płaczu, ale Krzysiek nie dał się zwieść. Reakcja jego rodziców utwierdziła go w przekonaniu, że Weronika była kobietą wyjątkową. Roztaczała wokół siebie niesamowitą aurę. W przeciągu chwili zyskała sympatię Dominiki co nie było łatwe w ostatnim czasie. Niekiedy nawet on nie potrafił dotrzeć do córki. Siatkarz odebrał od ojca kluczyki i dokumenty po czym skierował się do wyjścia.
- -Pozdrów je od nas.- poprosiła pani Halina powstrzymując kolejną falę płaczu
- -Pozdrowię.- zapewnił i wyszedł
- Po niecałych 30 minutach libero dotarł do szpitala. Kiedy mężczyzna wszedł do sali, w której leżała Anastazja zastał śpiącą Weronikę z głową opartą o ramię łóżka. Krzysiek po cichu przeszedł w głąb pomieszczenia, żeby nie obudzić dziewczyn. Libero zdjął kurtkę rzucając ją na krzesło stojące w kącie po czym wziął kobietę na ręce, żeby przenieść ją na drugie łóżko, które zostało specjalnie dostawione. Normalnie regulamin szpitala zabraniał nocnych wizyt, ale z racji bardzo młodego wieku dziewczynki lekarz zgodził się na to, żeby mogli zostawać na noc. Magierska przebudziła się na chwilę i zaczęła coś mamrotać.
- -Śpij dalej.- poprosił łagodnym głosem
- Kobieta ponownie zamknęła oczy i oddała się w krainę morfeusza. Libero ułożył delikatnie Weronikę na łóżku i zajął jej poprzednie miejsce. Jemu również zaczęło się udzielać zmęczenie. To był bardzo emocjonujący dzień także dla niego. Już po paru minutach zaczął go boleć kark z powodu niewygodnej pozycji, ale powiedział sobie w myślach, że Weronika i Anastazja są warte tego poświęcenia. Libero już prawie zasypiał kiedy usłyszał głośny krzyk kobiety. Magierska zaczęła szamotać się na łóżku wykrzykując jakieś urywane słowa. Mężczyzna domyślił się, że śni jej się śmierć męża. Siatkarz niepewnie podszedł pod łóżka Weroniki. Krzysiek zastanawiał się przez dłuższą chwilę co robić, ale ostatecznie usiadł obok kobiety i pogłaskał ją delikatnie po policzku. Gest ten całkowicie rozbudził Magierską.
- -Która godzina?- zapytała sennie
- -Dochodzi 11 w nocy.- odparł spoglądając na elektroniczny zegarek na lewej ręce
- -To co Ty tu jeszcze robisz!- wrzasnęła na niego
- -Powinieneś by teraz w domu. Z dziećmi. Sebastian Cię potrzebuje.
- -Dzieci są u dziadków.- natychmiast uciął jej zmartwienia i dodał
- -Wy też mnie potrzebujecie. Kiedyś Ty mi pomogłaś to teraz ja pomogę tobie.
- -Ale co Ty porównujesz opiekę podczas meczu do czegoś takiego?!
- -Ja potrzebowałem takiej pomocy ty potrzebujesz innej.- ponownie nie dał szans kobiecie do wszczęcia zaciętej dyskusji
- -A gdzie będziesz spać? Przecież musisz dbać o swoje zdrowie bo inaczej nie będziesz mógł grać, a wtedy trener zabije i mnie i Ciebie.- sięgnęła po mocny argument
- -Tę jedną noc jakoś przetrzymam…
- -O nie…
- Krzysiek myślał, że za chwilę usłyszy długą litanię dlaczego powinien wrócić do domu, a tymczasem z ust kobiety padła zaskakująca propozycja.
- -Jeśli koniecznie chcesz już zostać co uważam za szczyt bezmyślności, to połóż się obok mnie. Jakoś się pomieścimy.
- -Nie chcę, żebyś poczuła się niekomfortowo.- zaczął się wymigiwać, ale tak naprawdę to on bał się, że przekroczenia kolejnej granicy w ich relacjach
- Owszem już raz spali w jednym łóżku. Wtedy jednak Krzysiek kompletnie nie wiedział co się działo na około, a ponadto łóżko było na tyle duże, że mieli między sobą sporo wolnej przestrzeni. Tutaj jednak musieli by spać bardzo blisko siebie. Kiedy libero wyobraził sobie ich razem w tym łóżku poczuł jakby właśnie zdradzał Iwonkę. Wraz z tą myślą powróciły do niego słowa Sebastiana, że zapomniał o mamie i pocieszył się inną.
- -No dalej kładź się. Przecież widzę, że już zasypiasz na siedząco.
- Weronika widząc, że siatkarz nie wykonuje jakiegokolwiek ruchu dodała:
- -Przecież nic Ci nie zrobię. To tylko jedna noc w jednym łóżku.
- -Okey.- uległ w końcu zdejmując buty
- Kobieta przesunęła się na skraj łóżka i odwróciła plecami do Krzyśka. Mężczyzna próbował znaleźć sobie wygodną pozycję, ale nie było to łatwe. Problemu nie zastanowiło za krótkie czy zbyt miękkie łózko, ale obecność Weroniki po drugiej stronie. Jakaś niewidzialna siła ciągnęła go w jej kierunku. Siatkarz długo próbował walczyć z tym uczuciem, ale w końcu się poddał i przewrócił się twarzą do Magierskiej. Kobieta jakby wiedziona jakimś instynktem uczyniła to samo. Ich twarze dzieliło zaledwie parę minimetrów. Weronika uniosła dłoń i przeczesała palcami artystycznie ułożone włosy libero.
- -Dziękuję Ci, że jesteś.- wyszeptała, a później zrobiła coś czego się kompletnie nie spodziewała
- Przycisnęła swoje usta do warg siatkarza. Kiedy dotarło do kobiety co zrobiła chciała się natychmiast odsunąć od mężczyzny, ale wtedy Krzysiek pogłębił ten pocałunek. Przyciągnął ją jeszcze bliżej siebie i sprawił, że poczuła chwilowe szczęście i zapomniała o wszelkich troskach.
- ***
- Mamy kolejny rozdział. Tym razem może bez jakiejś większej akcji, ale od następnego znowu zacznie się coś dziać. Pozdrawiam! Miłego dnia! Do next! :)
poniedziałek, 5 grudnia 2016
Historia o Kubie Błaszczykowskim nareszcie wystartowała!
Na blogu o Błaszczu pojawił się prolog. Zapraszam serdecznie do czytania i komentowania! Pozdrawiam! :)
http://wygractennajwazniejszymecz.blogspot.com/2016/12/prolog.html
http://wygractennajwazniejszymecz.blogspot.com/2016/12/prolog.html
Subskrybuj:
Posty (Atom)