- Weronika czuwała przy córce. Kobieta pomimo uprzednich próśb Krzyśka i lekarza zajmującego się dziewczynką nie zamierzała wracać do domu. Anastazja była wszystkim co miała. Była dla niej pozostałością jakiejś części po Arturze. Siatkarz widząc, że Dominika zasypia już na siedząco zamówił taksówkę, żeby odwieźć córkę do rodziców. Libero nie umiał powiedzieć dlaczego, ale nie potrafił zostawić teraz kobiety samej. Mężczyzna tłumaczył sobie, że to zwykła empatia. Kiedy on przeżywał tragedię miał obok ludzi, którzy go wspierali. W przeciwieństwie do niego Weronika była sama i sama musiała radzić sobie z tym wszystkim. Kobieta próbowała namówić Krzyśka do powrotu do domu, ale ten pozostał nieugięty. Weronika mogła udawać nie wiadomo jak twardą, jednak jego nie oszuka. Pod tą maską pewności siebie kryła się mała, bezbronna istota. Na jej barki w przeszłości spadło już tak wiele, a teraz musiała zmierzyć się z kolejnym ciężarem. Kiedy Krzysiek zajechał do rodziców natychmiast został przez nich oblężony. Przez telefon mężczyzna jedynie wytłumaczył im, że musi pomóc swojej znajomej.
- -Synku co się dzieje?- zapytała zmartwiona pani Halina
- -Córka mojej znajomej zachorowała na białaczkę.- odparł zmęczonym głosem
- -Mój boże!- wykrzyknęła kobieta zanim wymieniła porozumiewawcze spojrzenie z mężem
- -Nie wiedziałam, że się z kimś spotykasz po śmierci Iwonki. -powiedziała na co siatkarz przewrócił teatralnie oczami
- Dlaczego wszyscy upatrywali się w jego relacji z Weroniką czegoś więcej. Byli dwójką dobrych znajomych, których połączyła bolesna przeszłość.
- -Mamo nie jesteśmy razem.- zaprzeczył natychmiastowo po czym zwrócił się do córki
- -Dominika idź do Sebastiana. Za raz do was przyjdę.
- Dziewczynka pobiegła na górę, a Krzysiek usiadł na kanapie i zaczął mówić. Te słowa chociaż nie dotyczyły jego osoby personalnie przychodziły mu bardzo trudno. Ponownie ujrzał w myślach smutną twarz dziewczynki. Wręcz słyszał jej zapewnienia, że będzie walczyć. Lekarz poinformował Anastazję o jej stanie w jak najdelikatniejszy sposób. Na początku mała Magierska przyznała, że się boi, ale widząc zapłakane oczy swojej mamy dodała.
- -Nie płacz mamusiu. Jestem silna i będę walczyć.
- Krzyśkowi w tamtym momencie cisnęło się na usta wiele słów. Iwonka mówiła dokładnie to samo. Również za każdym razem kiedy się żegnali powtarzała zobaczysz jak przyjdziesz jutro będę się czuła o wiele lepiej i będę miała lepsze wyniki. Niestety pewnego razu jak przyszedł zastał już puste łóżko żony. Rodzice patrzyli zmartwieni na syna. Już dawno nie widzieli, żeby był w takiej rozsypce.
- -Synku powiesz nam co się dzieje?- zapytała pani Halina kładąc rękę na ramieniu libero
- -Sam chciałbym to wiedzieć.- wyznał
- -Kim jest ta kobieta?- to pytanie padło ust pana Janusza
- -To Weronika. Poznałeś ją wtedy przed naszym domem.
- -Chodzi o Anastazję?! Tę przemiłą dziewczynkę?!- wykrzyknęła jego matka
- -Znasz ją?- zdziwił się siatkarz
- -Tak. Była u nas na obiedzie. Dominika i ta dziewczynka bardzo się zakolegowały.
- Siatkarz westchnął głęboko zastanawiając się dlaczego Weronika zataiła to przed nim. To przecież nie była jakaś zbrodnia.
- -Dobra. Nie ważne. Zajmiecie się dzisiaj dziećmi? Weronika nie powinna zostać teraz sama.- powiedział, a pani Halina uśmiechnęła się w myślach przypominając sobie rozmowę z parku
- Magierska nie wierzyła, że się jeszcze kiedyś ktoś się nią zainteresuje, a tymczasem wszystko wskazywało na to, że wpadła w oko Krzyśkowi.
- -Pewnie jedź.- zapewniła pospiesznie
- -Weronika Cię teraz potrzebuje.
- Libero jęknął słysząc dziwny podtekst w słowach kobiety.
- -Mamo my…- już chciał po raz kolejny zaprotestować jednak pani Halina nie dała mu skończyć
- -Jedź już.
- Krzysiek podniósł się z kanapy i zaczął oklepywać kieszenie w celu znalezienia kluczyków od auta. Dopiero po chwili mężczyzna przypomniał sobie, że przyjechał taksówką.
- -Tato pożyczyłbyś mi auto. Moje nie chciało dzisiaj zapalić i musiałem wziąć taksówkę.
- -Oczywiście. Za raz Ci przyniosę kluczyki.
- Pan Janusz pomknął na górę do sypialni, a libero zgodnie ze wcześniejszą obietnicą zajrzał do dzieci. Sebastian podniósł tylko wzrok na ojca, ale nie odezwał się ani słowem. Za to Dominika natychmiast wpadła w ramiona siatkarza i zaczęła cicho płakać.
- -Tatusiu, ale Anastazja będzie zdrowa?- zapytała cichutkim głosikiem
- -Oczywiście, że tak. Pan doktor poda jej lekarstwo i wyzdrowieje.
- Krzysiek wiedział, że w rzeczywistości to wszystko będzie wyglądać zgoła inaczej, jednak nie umiał powiedzieć własnej córce, że jej najlepszą koleżankę czeka teraz ciężka i niełatwa walka. Walka na śmierć i życie.
- -Bądźcie grzeczni.- zwrócił się do obydwojga wypuszczając dziewczynkę ze swoich ramion
- Sebastian prychnął tylko pod nosem i powrócił do czytania książki, a Dominika obdarowała mężczyznę całusem w policzek wracając do rysowania. Kiedy libero zszedł na dół zastał zmartwionych rodziców. Pani Halina próbowała uśmiechnąć się serdecznie, żeby ukryć oznaki wcześniejszego płaczu, ale Krzysiek nie dał się zwieść. Reakcja jego rodziców utwierdziła go w przekonaniu, że Weronika była kobietą wyjątkową. Roztaczała wokół siebie niesamowitą aurę. W przeciągu chwili zyskała sympatię Dominiki co nie było łatwe w ostatnim czasie. Niekiedy nawet on nie potrafił dotrzeć do córki. Siatkarz odebrał od ojca kluczyki i dokumenty po czym skierował się do wyjścia.
- -Pozdrów je od nas.- poprosiła pani Halina powstrzymując kolejną falę płaczu
- -Pozdrowię.- zapewnił i wyszedł
- Po niecałych 30 minutach libero dotarł do szpitala. Kiedy mężczyzna wszedł do sali, w której leżała Anastazja zastał śpiącą Weronikę z głową opartą o ramię łóżka. Krzysiek po cichu przeszedł w głąb pomieszczenia, żeby nie obudzić dziewczyn. Libero zdjął kurtkę rzucając ją na krzesło stojące w kącie po czym wziął kobietę na ręce, żeby przenieść ją na drugie łóżko, które zostało specjalnie dostawione. Normalnie regulamin szpitala zabraniał nocnych wizyt, ale z racji bardzo młodego wieku dziewczynki lekarz zgodził się na to, żeby mogli zostawać na noc. Magierska przebudziła się na chwilę i zaczęła coś mamrotać.
- -Śpij dalej.- poprosił łagodnym głosem
- Kobieta ponownie zamknęła oczy i oddała się w krainę morfeusza. Libero ułożył delikatnie Weronikę na łóżku i zajął jej poprzednie miejsce. Jemu również zaczęło się udzielać zmęczenie. To był bardzo emocjonujący dzień także dla niego. Już po paru minutach zaczął go boleć kark z powodu niewygodnej pozycji, ale powiedział sobie w myślach, że Weronika i Anastazja są warte tego poświęcenia. Libero już prawie zasypiał kiedy usłyszał głośny krzyk kobiety. Magierska zaczęła szamotać się na łóżku wykrzykując jakieś urywane słowa. Mężczyzna domyślił się, że śni jej się śmierć męża. Siatkarz niepewnie podszedł pod łóżka Weroniki. Krzysiek zastanawiał się przez dłuższą chwilę co robić, ale ostatecznie usiadł obok kobiety i pogłaskał ją delikatnie po policzku. Gest ten całkowicie rozbudził Magierską.
- -Która godzina?- zapytała sennie
- -Dochodzi 11 w nocy.- odparł spoglądając na elektroniczny zegarek na lewej ręce
- -To co Ty tu jeszcze robisz!- wrzasnęła na niego
- -Powinieneś by teraz w domu. Z dziećmi. Sebastian Cię potrzebuje.
- -Dzieci są u dziadków.- natychmiast uciął jej zmartwienia i dodał
- -Wy też mnie potrzebujecie. Kiedyś Ty mi pomogłaś to teraz ja pomogę tobie.
- -Ale co Ty porównujesz opiekę podczas meczu do czegoś takiego?!
- -Ja potrzebowałem takiej pomocy ty potrzebujesz innej.- ponownie nie dał szans kobiecie do wszczęcia zaciętej dyskusji
- -A gdzie będziesz spać? Przecież musisz dbać o swoje zdrowie bo inaczej nie będziesz mógł grać, a wtedy trener zabije i mnie i Ciebie.- sięgnęła po mocny argument
- -Tę jedną noc jakoś przetrzymam…
- -O nie…
- Krzysiek myślał, że za chwilę usłyszy długą litanię dlaczego powinien wrócić do domu, a tymczasem z ust kobiety padła zaskakująca propozycja.
- -Jeśli koniecznie chcesz już zostać co uważam za szczyt bezmyślności, to połóż się obok mnie. Jakoś się pomieścimy.
- -Nie chcę, żebyś poczuła się niekomfortowo.- zaczął się wymigiwać, ale tak naprawdę to on bał się, że przekroczenia kolejnej granicy w ich relacjach
- Owszem już raz spali w jednym łóżku. Wtedy jednak Krzysiek kompletnie nie wiedział co się działo na około, a ponadto łóżko było na tyle duże, że mieli między sobą sporo wolnej przestrzeni. Tutaj jednak musieli by spać bardzo blisko siebie. Kiedy libero wyobraził sobie ich razem w tym łóżku poczuł jakby właśnie zdradzał Iwonkę. Wraz z tą myślą powróciły do niego słowa Sebastiana, że zapomniał o mamie i pocieszył się inną.
- -No dalej kładź się. Przecież widzę, że już zasypiasz na siedząco.
- Weronika widząc, że siatkarz nie wykonuje jakiegokolwiek ruchu dodała:
- -Przecież nic Ci nie zrobię. To tylko jedna noc w jednym łóżku.
- -Okey.- uległ w końcu zdejmując buty
- Kobieta przesunęła się na skraj łóżka i odwróciła plecami do Krzyśka. Mężczyzna próbował znaleźć sobie wygodną pozycję, ale nie było to łatwe. Problemu nie zastanowiło za krótkie czy zbyt miękkie łózko, ale obecność Weroniki po drugiej stronie. Jakaś niewidzialna siła ciągnęła go w jej kierunku. Siatkarz długo próbował walczyć z tym uczuciem, ale w końcu się poddał i przewrócił się twarzą do Magierskiej. Kobieta jakby wiedziona jakimś instynktem uczyniła to samo. Ich twarze dzieliło zaledwie parę minimetrów. Weronika uniosła dłoń i przeczesała palcami artystycznie ułożone włosy libero.
- -Dziękuję Ci, że jesteś.- wyszeptała, a później zrobiła coś czego się kompletnie nie spodziewała
- Przycisnęła swoje usta do warg siatkarza. Kiedy dotarło do kobiety co zrobiła chciała się natychmiast odsunąć od mężczyzny, ale wtedy Krzysiek pogłębił ten pocałunek. Przyciągnął ją jeszcze bliżej siebie i sprawił, że poczuła chwilowe szczęście i zapomniała o wszelkich troskach.
- ***
- Mamy kolejny rozdział. Tym razem może bez jakiejś większej akcji, ale od następnego znowu zacznie się coś dziać. Pozdrawiam! Miłego dnia! Do next! :)
środa, 7 grudnia 2016
Rozdział 12
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
O ja cię
OdpowiedzUsuńNo tego to się nie spodziewałam
Z niecierpliwością czekam na więcej
Pozdrawiam jul
No cóż. Uwielbiam zaskakiwać swoich czytelników. Pozdrawiam! :)
Usuń